Tamten wypadek wstrząsnął światem skoków narciarskich. W styczniu 2016 roku Lukas Muller upadł podczas testów skoczni mamuciej przed mistrzostwami świata w lotach narciarskich w Bad Mitterndorf. Od tamtego czasu jest sparaliżowany od pasa w dół. Były sportowiec po wypadku walczył o odszkodowanie ze strony Austriackiej Federacji Narciarskiej. Finalnie udało mu się wygrać proces dopiero trzy lata po zdarzeniu. 29-letni dziś były sportowiec stara się żyć pełnią życia. Angażuje się w sportowe wydarzenia, uprawia sporty wodne i poświęca się rehabilitacji. Oprócz tego ma stały zawód, w którym wydaje się, że się spełnia. "Czasami siedzę na wieży trenerskiej. Zapytano mnie, czy wolałbym częściej pojawiać się na niej. Nie wiem, czy będę, czy nie. Nie wykluczam tego. Na razie jestem doradcą inwestycyjnym i nie zmieni się to w najbliższej przyszłości" - powiedział czterokrotny medalista mistrzostw świata juniorów, cytowany przez Siol.net. Muller jako doradca finansowy Muller pracuje jako doradca finansowy. Jak stwierdził, jest to praca, która daje mu satysfakcję. "To dla mnie ogromna przyjemność, że klienci ufają mi w swoich decyzjach finansowych. Każdy może do mnie przyjść, niezależnie od tego, jak to w danym momencie wygląda zawodowo i finansowo. Szczególnie teraz, w dynamicznych gospodarczo i być może niepewnych czasach, warto dużo myśleć o takich rzeczach, bo temat pieniędzy codziennością i nie zmieni się to w najbliższej przyszłości" - dodał były skoczek narciarski. 29-latek od czasu do czasu dzieli się z internautami swoim życiem w mediach społecznościowych. Stara się czerpać radość z każdego dnia i chętnie mówi o przekraczaniu granic. "Najpierw chciałem tylko wstać z wózka inwalidzkiego. Teraz używam kul, a czasem na terapii nawet bez nich. Staram się przekraczać granice. To świetna zabawa" - dodał jeszcze Lukas Muller. Czytaj też: Pekin 2022. Małysz dla Interii: Nie składamy broni. Nie czas na rozliczenia