Wielkimi krokami dobiega końca sezon w skokach narciarskich. Zawodnicy będą jeszcze rywalizować przez trzy tygodnie. Zwieńczeniem olimpijskiego sezonu będą mistrzostwa świata w lotach, które odbędą się w Planicy w dniach 24-27 marca. Prawdopodobnie tuż po nich dowiemy się, czy Michal Doleżal pozostanie trenerem polskiej kadry, czy pożegna się ze stanowiskiem. Jego kontrakt wygasa po ostatnim konkursie. Coraz więcej znaków wskazuje na to, że nie zostanie przedłużony. - Sezon w wykonaniu naszych skoczków jest na pewno nie udany. Mówią o tym same za siebie wyniki, zarówno indywidualnie jak i w Pucharze Narodów. W klasyfikacji reprezentacji zajmujemy dopiero szóste miejsce. Nie ma już szans na poprawienie tego wyniku, straty do innych drużyn są zbyt duże. W zawodach indywidualnych, poza pojedynczymi sukcesami nie odnosiliśmy znacząco bardzo dobrych wyników. Przed sezonem mówiono, że jedziemy na igrzyska do Pekinu indywidualnie po medale, a w drużynie miejsce na podium miało być pewniakiem. Ba, niektórzy nawet wieścili, że będziemy w konkursie drużynowym bić się o złoto. Jak wyszło, wszyscy wiemy. Mamy tylko brązowy medal wywalczony dosyć szczęśliwie przez Dawida Kubackiego na osłodę. To wszystko daje dużo do myślenia - mówi nam Rafał Kot. Doleżal odejdzie? Rafał Kot: Wtedy będzie już wszystko jasne - Odnośnie przyszłości Michala Doleżala, to umówiliśmy się, zarówno decydenci z Polskiego Związku Narciarskiego, jak i my, włodarze z Tatrzańskiego Związku Narciarskiego, a więc ludzie, którzy mają pojęcie o skokach i o nich w naszym kraju decydują, że do końca sezonu tego tematu nie podejmiemy. Mamy swoje przemyślenia, mamy już także pewne wizje jak to ma wyglądać od przyszłego sezonu. Ze względu na dobro zawodników, którzy jeszcze startują w Pucharze Świata, w Raw Air, wkrótce będą też mistrzostwa świata w lotach, nie chcemy wprowadzać niepotrzebnych dywagacji i jakiegoś fermentu w szeregach, czy to u zawodników, czy sztabu szkoleniowego. Umówiliśmy się, że żaden z nas nie powie co dalej. Powiemy to po zawodach w Planicy. Wtedy będzie już wszystko jasne. Teraz do niczego by to nie prowadziło. Nic by się już na lepsze nie zmieniło, co najwyżej na gorsze, choć i tak już przecież nie jest najlepiej - dodaje były fizjoterapeuta m.in Adama Małysza. Na razie nie wiadomo co z przyszłością na stanowisku trenera polskiej kadry kobiet Łukasza Kruczka. Reprezentantki Polski notują w tym sezonie fatalne wyniki. To przez ich słabą postawę polska drużyna zajęła dopiero siódme miejsce w konkursie mikstów w Oslo, ze stratą aż 350 do zwycięskiej Słowenii. Ze słów Rafał Kota można jednak wnioskować, że Kruczek pozostanie na swoim stanowisku. - Jeżeli chodzi o sam warsztat trenerski Łukasza Kruczka, jest to bardzo doświadczony trener z niezwykle bogatym CV. Jego warsztat trenerski oceniam na najwyższym światowym poziomie. W polskiej kadrze kobiet pozostają natomiast do uregulowania stosunki pomiędzy trenerem, a zawodniczkami. W trakcie sezonu wyciekło, że one krytykują trenera, sztab trenerski, siebie na wzajem. To nie wnosiło niczego dobrego, a przy słabym ich poziomie spowodowało, że mamy takie a nie inne wyniki. Jest kilka młodych zawodniczek, które już zaczynają tym naszym pseudogwiazdom deptać po piętach. Trzeba będzie położyć większy nacisk na szkolenie młodzieży. W mistrzostwach świata juniorów, w których startowały nasze bardzo młode zawodniczki było naprawdę nieźle. Bardzo dobrze zaprezentowała się m.in Natalia Słowik, mamy jeszcze Sarę Tajner, Marcelinę Bełtowską, czy Annę Twardosz - twierdz Kot. Łukasz Kruczek straci pracę? Rafał Kot. "Nie one będą o tym decydować" - Starsze zawodniczki muszą się jednoznacznie zdeklarować, czy chcą trenować. I tutaj chciałbym wyraźnie podkreślić, nie one będą decydować o tym z kim mają trenować. Nie może być tak, że jednej pasuje ten szkoleniowiec, innej tamten, bo na przykład jest kuzynem. Nie tędy droga na szczyt, to na pewno trzeba będzie uregulować. Czy Łukasz Kruczek w dalszym ciągu będzie trenerem polskiej kadry? z tym także poczekajmy do końca sezonu - zakończył Rafał Kot. Rozmawiał Zbigniew Czyż