Żyła nie schodził z podium już od piątku. W pierwszym dniu na skoczni w Wiśle był drugi w obu seriach treningowych oraz kwalifikacjach, w których ustąpił miejsca tylko Stochowi. W sobotę wiślanin nie miał sobie równych w konkursie drużynowym, wygranym przez Polaków. Przeliczając wyniki "drużynówki" na wyniki indywidualne, Żyła wygrałby konkurs z wyraźną, blisko dziesięciopunktową przewagą nad Stochem, a trzeci byłby Dawid Kubacki. W pierwszej serii "Wiewiór" pofrunął na aż 136 m, wygrywając o metr ze Stochem. W drugiej skoczył 130,5 m. Polska ekipa, z trenerem Stefanem Horngacherem na czele, widząc superformę Żyły, zdecydowała się wystawić go w ostatniej kolejce skoków, niczym lidera drużyny. W trzeciej serii skakał Stoch. Czy Żyła spodziewał się aż tak dobrej formy na starcie letniego sezonu? - Tak - odpowiedział ze śmiechem po konkursie. Krótko i na temat. - Dobrze mi się skakało. Właściwie od początku przygotowań dobrze mi się skacze. Tu po prostu skakałem to, co umiem - nie chciał się rozwodzić nad swoją dyspozycją doświadczony skoczek. Żyła odniósł się też do faktu, że skakał jako ostatni z Polaków. - W pierwszej serii to była trochę nowa sytuacja dla mnie, ale poradziłem sobie bardzo fajnie. W drugiej już była na tyle przewaga, że nie było co zepsuć - podsumował. W niedzielę o 17.30 w Wiśle rozpocznie się konkurs indywidualny z udziałem 11 Polaków. Z Wisły Waldemar Stelmach