W lipcu przed dwoma laty Tomasz Pilch zadebiutował w Wiśle podczas zawodów z cyklu Letniej Grand Prix. To wtedy w debiutanckim występie zanotował wynik, który zagwarantował mu 17. miejsce. Kolejne dwa starty w LGP wpisał do swojego sportowego CV rok później, ale tamte nie pozwoliły mu załapać się do czołowej trzydziestki. Sobotni konkurs indywidualny na skoczni im. Adama Małysza - wujka Pilcha - dał mu sporą nadzieję na to, że znów może skakać na wysokim poziomie. Pilch pokazał to, co na treningach i skończył zawody na czwartej pozycji za Kubackim, Stochem i Żyłą. - Już od pierwszego skoku moje próby były fajne i powtarzalne. Przed drugą serią lekki stresik był, ale powiedziałem sobie, że na spokojnie trzeba skoczyć to, co na treningu. Udało się to powtórzyć - powiedział tuż po drugiej serii Tomasz Pilch. Możliwość powrotu na belkę startową i zmierzenia się z innymi to nie tylko sprawdzian formy, ale przede wszystkim test dla głowy. Nie zawsze bowiem skoki prezentowane na treningach idą w parze z tymi, które zawodnik pokazuje w konkursie.