Letnie Grand Prix w skokach narciarskich tego lata zagościło tylko do Wisły. Dla skoczków narciarskich jest to pierwszy i jednocześnie jeden z niewielu punktów, podczas których mogą sprawdzić się w rywalizacji przed sezonem zimowym. W piątek zamiast kwalifikacji odbył się prolog. Na liście startowej zapisało się jedynie 46 zawodników. Specjalny puchar padł łupem Kamila Stocha, który wyprzedził Dawida Kubackiego. Na piątym miejscu rywalizację zakończył Piotr Żyła, skacząc 125 metrów. - Fajnie jest wystartować i znów się sprawdzić przy trochę mniejszej publiczności, ale za to u siebie. Inauguracja i finał, który mamy też tutaj w tym roku. Cieszę się, że te zawody się odbywają - podsumował na szybko Piotr Żyła. Popularny "Wewiór" nie traci humoru. Co więcej, twierdzi, że maseczki mogą być idealną przestrzenią reklamową. Wie też, że każda szansa sprawdzenia samego siebie jest na wagę złota. - Śmialiśmy się, że te trofeum jest cenniejsze niż igrzyska. Igrzyska są co cztery lata, a to raz na pandemię chyba. Fajnie, że pomimo tego, że nie było kwalifikacji, wymyślono coś innego jako jedną serię punktowaną, czyli prolog. Pierwszy dzień rywalizacji - mówił w widocznie dobrym nastroju polski skoczek.