Sobotnie i niedzielne zawody na beskidzkiej skoczni to dwukrotny pokaz siły reprezentantów Polski. Przed własną publicznością podopieczni Michała Doleżala udowodnili, że przygotowania do zimy są na dobrej drodze, dwukrotnie zajmując wszystkie miejsca na podium. Zarówno w sobotę, jak i w niedzielę, Piotr Żyła musiał uznać wyższość Dawida Kubackiego i Kamila Stocha. Trzecie miejsca ucieszyły jednak bardzo popularnego "Wewióra". - Bardzo fajnie mi się skakało w niedzielę. Podobnie jak w sobotę. Pierwszy skok może nie był najlepszy, bo trochę go spóźniłem, ale drugi już wyszedł fajnie. Jak sobie pomyślałem, że miałbym być czwarty, stwierdziłem, że lepsze trzecie niż czwarte miejsce - ocenił reprezentant Polski. Okres przygotowawczy często budzi wiele niewiadomych. Szczególnie jeśli mówimy o czasach pandemii, gdy zawodnicy nie wiedzą dokładnie, co zastaną zimą. Żyła nie spodziewał się aż tak dobrego występu, a po konkursach był w wyraźnie dobrym nastroju. - Nie spodziewałem się tego, że będę miał tak fajny weekend. Wszystkie moje skoki były dosyć dobre i na dobrym poziomie. Tak właśnie powinno być. Drugie próby były troszkę lepsze, choć wiadomo, że można jeszcze lepiej - dodał nasz skoczek. Letnie Grand Prix w Wiśle odbyło się w specjalnym reżimie sanitarnym. Zawodnicy maseczek nie mieli tylko podczas oddawania skoków. Podczas rozmów z dziennikarzami oraz przemieszczania się na terenie obiektu, ich usta oraz nosy cały czas były zasłonięte. - Już by się chętnie postartowało tak weekend w weekend, żeby coś się działo. Dobrze, żeby to wszystko sprawnie się układało i wszystkie konkursy odbywały się zgodnie z rozkładem jazdy. Zobaczymy, co wymyślą. Możemy skakać nawet w maseczkach. Nie ma problemu. Żeby tylko pozwolili - zakończył krótkie podsumowanie weekendu Piotr Żyła. Z Wisły Aleksandra Bazułka