W pierwszym i jednocześnie przedostatnim konkursie indywidualnym tego lata, nasi skoczkowie zachwycili okrojoną liczbę publiczności, która zdecydowała się oglądać konkursy na żywo. Czołówka sobotniego konkursu to kolejno Dawid Kubacki, Kamil Stoch, Piotr Żyła i Tomasz Pilch. Letni sprawdzian formy pokazuje tylko, że wszystko idzie zgodnie z planem, a kibice mogą być spokojni o swoich idoli przed nadchodzącą zimą. - Trzeba sprawdzać poziom w lecie. To jest takie potwierdzenie, że wszyscy idziemy dobrą drogą i każdy też bardziej ufa. Na pewno lepiej podchodzi się po takim sprawdzianie do treningu. To skoki mniej więcej z treningu. Rozmawiałem z zawodnikami, żeby nic więcej od siebie nie dodawali i skakali swoje skoki. Poziom jest dobry i to się potwierdziło - skomentował występ swoich podopiecznych Michał Doleżal. Kamil Stoch w pierwszej serii skoczył 119,5 m, odbijając sobie w finale, w którym pofrunął aż 136 m. Co było powodem słabszego pierwszego skoku? - Było ciężko na końcu pierwszej rundy, ale Kamil technicznie mógł lepiej skoczyć, bo spóźnił skok, co nie oddało z progu. W drugiej serii już jednak bardziej się postarał - dodał czeski szkoleniowiec. Miłą niespodziankę sprawił też Tomasz Pilch, który zajął czwartą lokatę w konkursie. 19-latek oddał dwie dobre próby na 127,5 i 126,5 m. - Wiedzieliśmy, że stać go na to. Potrzebne jest tylko to, aby zawodnicy nic więcej od siebie nie dodawali. Muszą pracować tak jak teraz, bo ten czas wszyscy przepracowali bardzo dobrze - zakończył rozmowę Michał Doleżal. W niedzielę na skoczni im. Adama Małysza zobaczymy siedmiu Polaków. Oprócz Kubackiego, Stocha, Żyły i Pilcha, w składzie znaleźli się szósty dzisiaj Stefan Hula, Paweł Wąsek (13. miejsce) i Klemens Murańka (14. miejsce). Z Wisły Aleksandra Bazułka