- Bardzo dobrze sobie poradził. To była też dla niego nowa sytuacja. Olek trzema dobrymi skokami w piątek zasłużył i dostał szansę. I zrobił dobrą robotę - cieszył się Doleżal, który postawił na skoczka z kadry B i się nie zawiódł. W sobotnim konkursie Zniszczoł lądował na 125,5 i 124,5 m. Indywidualnie zająłby 17. miejsce w gronie 40 skoczków zawodów drużynowych. Po konkursie uśmiech nie schodził z jego twarzy, choć widać było pewną nieśmiałość w towarzystwie utytułowanych kolegów. Jeszcze niedawno, podczas konkursów zimowych nieco zniechęcony Zniszczoł podkreślał, że już dość długo jest "zapleczem" pierwszej reprezentacji. Może już wkrótce wedrze się do niej na dłużej. Zaczął od sukcesu z drużyną w Wiśle. - Atmosfera była super. Czy byłem zaskoczony powołaniem do drużyny? Wiedziałem, że skaczę równo, stabilnie. Chciałem po prostu pokazać w kwalifikacjach i skokach treningowych, że stać mnie na skoki na dobrym poziomie i dziękuję za zaufanie - podsumował Zniszczoł. Już dzisiaj Zniszczoł i dziesięciu innych polskich skoczków weźmie udział w konkursie indywidualnym. Początek o 17.30. Z Wisły Waldemar Stelmach