Polacy w składzie: Maciej Kot, Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Piotr Żyła zwyciężyli w wielkim stylu i z rekordową przewagą. Drudzy Niemcy stracili do Orłów aż 71,3 pkt. Trzecie miejsce zajęli Norwegowie. - Konkurs był bardzo dobry, jeśli chodzi o naszą grupę. Każdy z nas z robił to, co umie najlepiej - ocenił Stoch. - Konkurs też pokazał, w jakim jesteśmy miejscu obecnie. Ale też nie można stać w tym miejscu, usiąść sobie wygodnie na kanapie i czekać, co będzie dalej. Trzeba dalej pracować i szukać, co można zrobić lepiej - podkreślił Orzeł z Zębu. - Tak naprawdę to jest dopiero początek lata, pierwszy konkurs letniej Grand Prix, a do zimy jeszcze kawał drogi. A tak naprawdę zimą i tak nikt nie pamięta o tym, co się działo latem - zaznaczył. Stoch, mimo znakomitego wyniku Polaków, twardo stąpa po ziemi. - Dobrze jest startować i osiągać dobre wyniki latem, bo to też buduje, ale z drugiej strony też nie ma co się teraz chełpić i chodzić z głową w chmurach - powiedział. Gdyby były to zawody indywidualne, Stoch (135, 126,5 m) zająłby drugie miejsce za Żyłą. - Moje skoki? W kratkę (śmiech). Ale na dobrym poziomie i cieszę się z niektórych rzeczy, które udało mi się poprawić, chociażby lądowanie w drugiej serii - opowiadał trzykrotny mistrz olimpijski. - A poza tym? Dobrze jest się cieszyć z kolegami z takiego konkursu. Cieszę się, że mogliśmy kibicom sprawić też dużo radości - przyznał. Stoch nie skakał w sobotę jako ostatni z Polaków, ustępując miejsca Żyle. - Nie ma to znaczenia. Dobrze, kiedy są takie rotacje w drużynie, kiedy każdy z nas ma szansę poczuć się w trochę innej roli. To też nas przygotowuje do późniejszych startów, kluczowych momentów, jak ważne imprezy - powiedział. W niedzielę o 17.30 w Wiśle konkurs indywidualny z udziałem 11 Polaków. Z Wisły Waldemar Stelmach