Trzyktorny mistrz świata w pierwszych zawodach Pucharu Świata zajął 34. miejsce, a w drugim nie zdążył oddać żadnego skoku, bo z powodu silnego wiatru imprezę przerwano. "W sobotę były świetne warunki na rozbiegu, ale wiało z przodu. Moim zdaniem wystarczyło obniżyć belkę o parę stopni i zawody mogłyby się odbyć. Na treningach skakaliśmy z siódmej, ósmej belki z wiatrem pod narty, a na konkurs jury przesunęło ją w dół tylko do 11. poziomu. Czemu nie niżej?" - zastanawiał się - lider "biało-czerwonych". Pretensji do Waltera Hofera (szef PŚ w skokach) nie ukrywał również trener polskich skoczków Hannu Lepistoe. "Jury popełniło w piątek błąd, ale ja też, bo nie powinienem w ogóle pozwolić Adamowi skakać w takich warunkach!" - wściekał się zawzwyczaj opanowany fiński szkoleniowiec. "Trener nas zaskoczył, ostatnio był aż za spokojny, tylko chodził i rozmyślał. A w Kuusamo już mu nerwy puszczały. Ale to dobrze, że poczuł się silny i walczy o swoje. To nam pomaga" - podkreślił Adam Małysz.