Choć kontrole sprzętu w świecie skoków są powszechne i regularne, co jakiś czas temat "wojny technologicznej" powraca. Tak było m.in. w przypadku Piotra Żyły, który podczas Turnieju Czterech Skoczni znalazł się pod lupą. Skakał bowiem w kombinezonie z rozpiętym częściowo zamkiem, co zdaniem niektórych ekspertów z zagranicy powinno skutkować dyskwalifikacją. W trakcie tej samej imprezy głośno było o kombinezonie Austriaka, Francisco Moertha, który podczas skoków w Bischofschofen prezentował się... tak: Alexander Pointner o kwestii sprzętu: Wszystkie narody są zmuszone do oszukiwania Smaku dyskwalifikacji za nieregulaminowy kombinezon doświadczył nawet Halvor Egner Granerud, który został wykluczony w drugiej serii zmagań w Kuusamo. Jak się okazało, powodem takiego kroku była niewłaściwa przepuszczalność sprzętu w tylnej jego części. Sam gwiazdor przyznał, że to prawdopodobnie najgłupsza tego typu wpadka w jego życiu. W Garmisch-Partenkirchen z powodu kombinezonu wykreślony został z kolei wynik Mariusa Lindvika, a Norwegowie przyznawali, że nie pomagała im... choroba ich krawca. Jak zatem widać, sprzęt wciąż pozostaje "języczkiem u wagi" w świecie skoków. Uwagę zwrócił na to legendarny trener, twórca potęgi austriackich skoków, Alexander Pointner. Podzielił się swoimi przemyśleniami w felietonie dla "Tiroler Tageszeitung". - Konkursy na Kulm uświadomiły mi problem, który obserwuję od dawna: niezliczone sztuczki z kombinezonami - zaczął. Jak dodał, jego zdaniem najwyraźniej wciąż w tym aspekcie FIS ma sporo do poprawy. - Potrzeba większej liczby inspektorów, większej liczby pomiarów i ich dokładniejszej specyfikacji - uważa. Według szkoleniowca, "uregulowanie" kwestii sprzętu pozwoliłoby na większe wyrównanie rywalizacji i lepszą kontrolę nad zawodami. - Zasadniczo wszystkie narody są obecnie zmuszane do oszukiwania, gdzie tylko jest to możliwe - podsumował gorzko, dodając, że w innym wypadku zwyczajnie nie ma się szans.