Kojonkoski odnosił wielkie sukcesy trenerskie pracując z Austriakami, Finami i Norwegami. W 2011 roku zdecydował się jednak zakończyć współpracę z ostatnią z reprezentacji i w wieku 48 lat wycofał się z pracy w roli pierwszego trenera jakiejkolwiek kadry. Z biegiem lat o Kojonkoskim było coraz ciszej, choć kibice cały czas pamiętali o jego dawnych osiągnięciach, dzięki którym został okrzyknięty szkoleniowcem numer jeden na świecie. W 2018 roku niespodziewanie pojawiła się informacja, że Kojonkoski po długiej przerwie zdecydował się wrócić do skoków, choć wcale nie do którejś z czołowych reprezentacji. Szukający nowych wyzwań Fin postanowił poprowadzić kadrę Chin, co było o tyle ciekawe, że Azjaci mieli zamiar dobrze przygotować się do zbliżających się igrzysk w Pekinie. Grupa Kojonkoskiego przebywała głównie w Europie, ale był też czas, gdy trener zamieszkał w Chinach. Ostatecznie, ku zdumieniu narciarskiego świata, Chińczycy zwolnili Fina tuż przed igrzyskami. Pozbawiona trenera kadra nie pokazała na igrzyskach praktycznie nic. Wydawało się, że chińskie skoki znów zaczną upadać, tym bardziej że już wcześniej rozgoryczenia postawą tamtejszego środowiska nie krył Jure Radelj, poprzednik Kojonkoskiego, który mówił wprost, że Chińczycy nie rozumieją tej dyscypliny sportu i nie słuchają rad osób, które skoki znają lepiej. Zwycięstwo polskiego skoczka. Był najlepszy w konkursie na igelicie w Czechach Kojonkoski znów pracuje z Chińczykami Sam Kojonkoski rozpoczął pracę jako dyrektor i menedżer ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Fińskim Związku Narciarskim. Okazuje się jednak, że dawny mistrz szkoleniowego fachu równolegle wrócił do pracy trenera. Jak podaje skijumping.pl, Kojonkoski zajmuje się obecnie dwójką chińskich zawodników, dobrze sobie znanych sprzed kilku lat. Pod okiem Fina ćwiczą Qiwu Song, któremu zdarzyło się już zdobyć punkty letniego Grand Prix i zadebiutować ostatniej zimy w Pucharze Świata, a także Zhao Jiawen specjalizujący się w kombinacji norweskiej. W ostatni weekend młodzi Chińczycy mieli okazję wystartować w zawodach w fińskim Kitee, gdzie jednak dość mocno odstawali od fińskiej czołówki. W konkursie, który wygrał Antti Aalto, Zhao był siódmy, a Song dwunasty. Na starcie stanęło szesnastu zawodników. Kłopoty Graneruda? Norweg mówi wprost. "Muszę nauczyć się skakać od nowa"