Gregor Deschwanden to postać, której raczej nie trzeba przedstawiać żadnemu kibicowi sportów zimowych, a w szczególności skoków narciarskich. Pochodzący ze Szwajcarii zawodnik co prawda do tej pory nie odnosił większych sukcesów, jednak podczas tegorocznej edycji cyklu Letnich Grand Prix u 32-latka nastąpiło przełamanie, którego chyba mało kto się spodziewał. Co dalej z Dawidem Kubackim? Małysz odpowiada. Nie wahał się ani chwili Gregor Deschwanden zaskoczył latem. Teraz chce odnieść równie wielki sukces w Pucharze Świata Podopieczny Rune Velty znakomicie spisywał się w sezonie letnim, podczas którego aż pięć z dziewięciu konkursów indywidualnych zakończył na podium. Miejsca w klasyfikacji generalnej na koniec cyklu ustąpił jedynie Bułgarowi, Władimirowi Zografskiemu. Jak przyznał w rozmowie z polskim Eurosportem Gregor Deschwanden, rywalizacja z podopiecznym Grzegorza Sobczyka pomogła mu rozwinąć skrzydła. Deschwanden chciałby, aby imponujące wyniki w sezonie letnim przełożyły się także na dobre występy w Pucharze Świata. "Moja lepsza dyspozycja pojawiła się już pod koniec poprzedniej zimy, zbliżyłem się do najlepszych na świecie. Później były igrzyska europejskie w Zakopanem, gdzie zdobyłem brązowy medal, co dodało mi pewności siebie. Bardzo tego potrzebowałem. Nowy rozdział rozpoczyna się jednak w momencie przejścia na tory lodowe. Chodzi o jak najlepszą adaptację do tych torów. Moim zdaniem zimą jest skakać nawet łatwiej niż latem, bo rozbieg jest bardziej gładki i łatwiej zachować równowagę, a to jeden z kluczowych czynników. Jak przenieść formę z lata na zimę? Musisz próbować być jeszcze lepszy. Jestem na dobrej drodze i dam z siebie wszystko, by tej zimy skakać na najwyższym poziomie" - oznajmił. 32-letni gwiazdor będzie miał okazję powalczyć o miejsce na podium w zawodach Pucharu Świata już w ten weekend. W dniach 25-26 listopada odbędzie się bowiem inauguracja sezonu zimowego w fińskiej Ruce. Jeśli chodzi o reprezentację Szwajcarii, na obiekcie Rukatunturi zaprezentuje się czterech zawodników - Gregor Deschwanden, Simon Ammann, Remo Imhof oraz Killian Peier. To nie były tylko plotki o żonie Kamila Stocha. Skoczek sam potwierdza. "Robi piękne rzeczy"