Przeliczniki za belki i wiatr, wprowadzone do skoków narciarskich kilka lat temu, miały w założeniu sprawić, iż konkursy będą bardziej sprawiedliwe i, co równie ważne, będą mogły być przeprowadzone mimo zróżnicowanych warunków wietrznych, przez co telewizyjne ramówki nie były tak torpedowane. I choć część kibiców kręciło nosem, że więcej jest w tym matematyki niż sportu, to jednak właściwie wszyscy zdołali się do nich zaadaptować. Zdarzały się konkursy, w Pucharze Świata czy też na imprezach mistrzowskich, kiedy to sprytne ruchy belką przez trenerów decydowały o zwycięstwie czy miejscu na podium. Jednak nigdy nie doszło do tak kuriozalnych zawodów, jak podczas mistrzostw Norwegii kobiet. Kuriozalne mistrzostwa w Norwegii. Złoty medal za "przeliczniki" Trudno inaczej określi to, co działo się na Midtstubakken. O mistrzostwo Norwegii rywalizowały panie, a złoty medal przypadł Eirin Kvandal. Jednak sama informacja o triumfatorce nie jest aż tak dziwna jak okoliczności, w których zdobyła złoty medal. Skoczkini oddawała swoje próby z belki obniżonej o 20 pozycji w pierwszej serii i 18 pozycji w drugiej! Otrzymała za to dodatkowe punkty, dzięki którym wygrała w zawodach, choć łącznie uzyskała odległość słabszą o 28,5 metra od trzeciej w konkursie zawodniczki. Z łącznej noty 286,3 punktu, aż 118,8 otrzymała za przeliczniki związane z belką i wiatrem! Choć wszystko odbyło się zgodnie z przepisami, a zawodniczka, która wraca po kontuzji dość często skacze z niższego rozbiegu, bo trenerzy mają obawy o jej zdrowie, zawody w Norwegii to było prawdziwe kuriozum i kompletne ośmieszenie zasad, które miały wpłynąć na rozwój skoków narciarskich. Doprowadziły one bowiem do sytuacji, w której nie warto skakać najdalej, wystarczy odpowiednio "pograć" rozbiegiem. Należy rzecz jasna pamiętać, że aby punkty za obniżoną belkę zostały dodane, zawodnik lub zawodniczka musi skoczyć na odległość 95 procent punktu HS ale jeśli spełni się ten warunek, można bić się o wygraną bez konieczności lądowania najdalej. A jednak to nie były tylko plotki o Żyle. Walka się odbędzie