Granerud w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata stara się ścigać prowadzącego Dawida Kubackiego, lecz po piątkowym konkursie dystans dzielący tych skoczków jedynie się powiększył. "Mustaf" nadrobił nad rywalem kolejne 20 punktów, robiąc kolejny krok w walce o Kryształową Kulę. Norweg może mówić o niedosycie - przegrał z naszym reprezentantem tylko o 1,7 punktu. Jeszcze większym niedosytem dla triumfatora 71. Turnieju Czterech Skoczni może być fakt, że przed jego pierwszym skokiem doszło do ogromnego zamieszania, które - jak przyznaje zarówno skoczek, jak i jego sztab - nie pozostało bez wpływu na uzyskany rezultat. O co dokładnie chodziło? Granerud był zirytowany. Trener odsłania kulisy Przed skokiem Graneruda Alexander Stoeckl poprosił o obniżenie dla niego rozbiegu o dwie belki - z 12. na 10. Popełniono jednak błąd i początkowo obniżono belkę tylko o jeden stopień. Dokonano stosownej korekty, ale cała sytuacja odbiła się na 26-latku z Oslo, o czym mówił jego trener. - Halvor był zirytowany, bo zmiana zajęła trochę czasu. Mówił, że nie był w stanie zachować spokoju. Oddał skok, który był OK, ale nie na 100% - komentował w rozmowie z "Dagbladet". Przyznał też, że prawdopodobnie zawiodła sfera sprzętowa, a konkretnie - monitor, na którym zgłasza się chęć zmiany rozbiegu. Jak dodał, w momencie, gdy obniżano rozbieg, warunki na skoczni uległy zmianie i nie były już tak korzystne, co również obróciło się przeciwko Granerudowi. - Mieliśmy trochę pecha, ale takie rzeczy się zdarzają. Jeżeli bilans szczęścia i nieszczęścia się wyrównuje, sobota i niedziela mogą być dla nas dobre - skwitował. Po piątkowym konkursie Granerud traci do Dawida Kubackiego w "generalce" PŚ 134 punkty. Trzeci jest Anże Lanisek, który w zmaganiach był dopiero szósty i jego strata do lidera wynosi już 178 "oczek". Zobacz klasyfikację generalną Pucharu Świata