Rywalizacja w Lahti rozpoczęła się już w piątek, kiedy to przeprowadzono konkurs indywidualny, który wygrał Lovro Kos przed Andreasem Wellingerem i Ryoyu Kobayashim. Z Polaków punktował tylko Aleksander Zniszczoł, ale już następnego dnia "Biało-Czerwoni" powetowali sobie słaby występ i w zawodach drużynowych zajęli wysokie, czwarte miejsce. Ostatnią odsłonę zmagań na skoczni Salpausselka zaplanowano na niedzielę - już o 14:30 rozpoczęły się kwalifikacje przed konkursem indywidualnym. Na liście startowej pojawiły się nazwiska 59 zawodników, co w teorii oznaczało, że tylko dziewięciu z nich nie uzyska awansu. W teorii, bo ostatecznie do kwalifikacji przystąpiło tylko 57 skoczków - na tablicy wyników skróty "DNS" oznaczające "nie startował" pojawiły się przy nazwisku dwóch Kazachów - Daniła Wasiljewa oraz Swiatosława Nazarienko. Ich koledzy z drużyny - Ilja Miziernych oraz Siergiej Tkachenko z kolei oddali skoki, ale nie zdołali uzyskać awansu. Horngacher wyjawia gorzką prawdę. Niemcy zdruzgotani, a teraz nagła zmiana PŚ w Lahti. Dwóch skoczków nie zdążyło skoczyć w kwalifikacjach Jak się okazuje, za absencją wspomnianych zawodników stał kuriozalny powód, o którym poinformował w serwisie X (dawny Twitter) dziennikarz Eurosportu Kacper Merk. "Jeśli zastanawiacie się, dlaczego dwóch Kazachów skoczyło, a dwóch DNS to... po prostu spóźnili się na skocznię. Myśleli, że kwali są później, przyjechali za późno, dwóch nie zdążyło się przebrać, a Tkaczenko i Mizernych dosłownie biegli na górę, zeby zdążyć" - relacjonował. Kwalifikacje wygrał Ryoyu Kobayashi, który wyprzedził Daniela Tschofeniga oraz Johanna Andre Forfanga. Aleksander Zniszczoł po skoku na 125 m zajął z kolei czwarte miejsce i tym samym znowu potwierdził, że jest w dobrej dyspozycji, co pokazał już w sobotnim konkursie drużynowym, skacząc w drugiej próbie aż 130 m.