Wielkich emocji przysporzyły w sobotę mistrzostwa Polski w skokach narciarskich. Typowano trium Pawła Wąska, który w obecnym sezonie prezentuje się zdecydowanie najlepiej z Biało-Czerwonych. Kibice nie mogli się jednak również doczekać powrotu Kamila Stocha, który nie brał udziału w Turnieju Czterech Skoczni. Pierwsza seria przez długi czas zaskakiwała, bo zdecydowaną większość jej czasu na fotelu lidera spędził... Kazach Ilya Mizernykh, który ostatecznie zajął w niej szóstce miejsce. Przed nim uplasowali się: Aleksander Zniszczoł (piąty po locie na 130 metrów), Kamil Stoch (czwarty po locie na 127,5 metrów), Piotr Żyła (trzeci po locie na 132,5 metra), Jakub Wolny (drugi po locie na 136,5 metra) oraz liderujący Paweł Wąsek, który popisał się skokiem na odległości 145 metrów. Dopiero ósmy był Kubacki. Życiowy sukces Pawła Wąska i... niezadowolenie. "Pojawiły się błędy" Zabawna wpadka w Zakopanem. Jakub Wolny "z sukcesem" w nietypowej konkurencji Koniec końców konkurentów zdeklasował Wąsek, który z wielką przewagą triumfował w Zakopanem. Po locie na odległość 134,5 metra zapewnił sobie ponad 16 punktów przewagi nad drugim Stochem. Błyskawicznie po konkursie głośno zrobiło się o dość kuriozalnej wpadce organizatorów. Spostrzegawczy kibice w mediach społecznościowych odkryli, że Jakub Wolny dokonał rzeczy niebywałej. Sięgnął po brązowy medal nie w skokach narciarskich, lecz... w kombinacji norweskiej. Adam Małysz był wściekły. Tyradzie w Innsbrucku zapobiegły korki i... Paweł Wąsek Obrazki z ceremonii medalowej pokazywały, że na dyplomie, który otrzymał skoczek "jak wół" jest napisane, iż zajął on trzecie miejsce w kombinacji norweskiej. O medal 29-latek nie ma się na szczęście raczej co martwić. Nic nie wskazuja na to, żeby organizatorzy mieli z tego tytułu odebrać mu odznaczenia. Potraktować to należy jedynie w kategorii humorystycznej wpadki.