Dawid Kubacki zajął siódme miejsce w piątkowym prologu, będącym jednocześnie kwalifikacjami do sobotniego konkursu Raw Rai na mamuciej skoczni w Vikersund. 33-latek osiągnął aż 235 metrów, ale miał spore problemy z lądowaniem - od sędziów otrzymał 48 punktów, a dla przykładu zwycięski Stefan Kraft - 57. Lider polskiej kadry miał o to do siebie pretensje w wywiadzie przed kamerami Eurosportu. - To nie ja to zrobiłem, to grawitacja (śmiech). Trochę mnie tam przygięło, ale nic mi się nie stało. Jak to mam w zwyczaju, lądowałem ze skrzywioną prawą ręką w dół, ten balans ciała nie był równy. Tam na dole siły są jeszcze większe i noga nie wytrzymała. Trzeba "pakować" dalej. Trzeba było ładniej wylądować, taki był zamiar. Cieszę się, że ustałem i nie dotknąłem spadu, ale prosiło się o ładne wykończenie - powiedział. Wcześniej, w pierwszej serii treningowej skoczył dużo krócej: 210,5 metra. - Tamta próba była zbyt przyatakowana jak na loty. Mimo że wiatr wiał pod narty, to belka była niska i trzeba się było odkręcać po tym ataku i ustawiać w powietrzu na dwa razy, bo bula się zbliżała. Skok z kwalifikacji był już normalny, taki jak ze skoczni 120-metrowych, miałem wysokość nad bulą - dodał. Jak przyznał, ma w sobie rezerwy na pozostałą część weekendu. - Na pewno one są w telemarku. Znajdą się rzeczy do poprawy. To nie był superskok, ale był też poprawny. Trochę lepsze ułożenie w locie i będzie może kilka metrów więcej - stwierdził. Reporter Kacper Merk podkreślił, że Kubacki do tej pory był tylko dwukrotnie na podium konkursu lotów narciarskich w Pucharze Świata: w lutym 2019 roku w Oberstdorfie. - Masz rację, statystyka nie jest po mojej stronie, ale stać mnie na to, by walczyć o miejsca na "pudle" - zakończył. Sobotnie zawody rozpoczną się o godzinie 16:30.