Kubacki nie wytrzymał! Wymowne słowa tuż po skoku. Polak miał pretensje
Sobotni konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich w Sapooro, jak wiele innych w tym sezonie był naznaczony przez warunki wietrzne, które wprowadziły spory element loteryjności. Kolejny raz odczuł to także Dawid Kubacki - lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, który po swoim pierwszym skoku na słynnej Okurayamie nie wytrzymał i tuż po lądowaniu w kilku krótkich słowach skomentował zaistniałą sytuację.

O tym, jak ważną rolę w sobotnich zawodach Pucharu Świata w Sapporo odegrał wiatr, boleśnie przekonał się Słoweniec Anze Lanisek. Trzeci zawodnik klasyfikacji generalnej dostał tak silny podmuch w plecy, że przy niskiej belce nie miał szans na to, by zaliczyć udany skok. Ba, 26-latek skoczył tylko 103,5 metra, nie awansował do serii finałowej i został sklasyfikowany na 50. lokacie.
W kuriozalnej sytuacji znalazł się także Aleksander Zniszczoł, który w pierwszej serii wykorzystał sprzyjającą aurę, co dało mu trzecią lokatę na półmetku rywalizacji, lecz po drugim skoku nasz skoczek zanotował gigantyczny spadek i zakończył konkurs na 25. miejscu.
Puchar Świata w skokach narciarskich w Sapporo. Dawid Kubacki tuż po skoku: "Teraz nic nie było"
Szczęścia do warunków kolejny raz nie miał także Dawid Kubacki. Jeśli chodzi o czołową dziesiątkę pierwszej serii zawodów, tylko Halvor Egner Granerud skakał przy mniej korzystnych podmuchach (Norweg jako jedyny otrzymał bonifikatę punktową za wiatr w plecy, Polakowi natomiast odjęto mniej punktów niż rywalom).
Ostatecznie w swoim pierwszym skoku lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata skoczył 131,5 m. Tuż po wylądowaniu był jednak wyraźnie zniesmaczony, a dojeżdżając do band pokusił się nawet o krótki komentarz, co można było zauważyć podczas transmisji. "Teraz nic nie było, nie było nic" - padło z ust Dawida Kubackiego, o czym poinformował obecny na miejscu Dominik Formela.
Po konkursie Dawid Kubacki powiedział nieco więcej na temat panujących na Okurayamie warunków i specyfikacji tego obiektu. - Ta skocznia jest specyficzna i na dole musi być chociaż troszeczkę, żeby odlecieć, tak jak w kwalifikacjach. Jak się wiaterek złapie, robi się o 20-30 metrów więcej. Zwłaszcza przy niskich belkach. Teraz belka była wysoka, bo warunki przez większy czas były nieznacznie z tyłu - przyznał w rozmowie z Eurosportem nasz skoczek, który dodał, że z samych skoków był zadowolony, lecz nie trafił dobrze z warunkami.
Sobotnie zawody wygrał Austriak Stefan Kraft, drugi był Norweg Halvor Egner Granerud, a trzeci reprezentant gospodarzy - Ryoyu Kobayashi. Dawid Kubacki wciąż przewodzi w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, lecz jego przewaga nad Granerudem stopniała do 104 punktów.



