44. na liście startowej pierwszej serii sobotnich zawodów Pucharu Świata w Lake Placid był Ryoyu Kobayashi. Japończyk zachwycił wszystkich, lądując na 136. metrze i bijąc tym samym rekord amerykańskiej skoczni. Jury konkursu natychmiast zmniejszyło rozbieg o dwie belki, co w połączeniu ze słabymi warunkami wietrznymi mocno odbiło się na wynikach czołowej szóstki. Halvor Egner Granerud poradził sobie w miarę dobrze, bo przed rundą finałową znalazł się na szóstej pozycji, ale gorzej wypadli Dawid Kubacki, Anze Lanisek, Piotr Żyła, Stefan Kraft i Manuel Fettner. Zajmowali oni odpowiednio 10., 16., 17., 19. i 34. lokatę, co oznaczało, że ostatni z nich w ogóle nie zakwalifikował się do drugiej serii. Kazimierz Długopolski o decyzji jury: "Psucie konkursu widzom i zabieranie szans zawodnikom" Były skoczek, trener i sędzia międzynarodowy Kazimierz Długopolski w rozmowie ze Sport.pl ostro skrytykował wspomnianą decyzję. - Oglądam skoki od lat i nie rozumiem, dlaczego jury czasami reaguje aż tak nerwowo. Niestety w Lake Placid delegatem technicznym najwidoczniej jest jakiś wyjątkowo tchórzliwy człowiek. To on o wszystkim decyduje, a jury za nim podąża. Oczywiście wiemy, że po zawodach w Willingen spadła na nich lawina krytyki za skoki zbyt dalekie, niebezpieczne, ale i tak nie rozumiem takiej sytuacji, że ktoś łatwo psuje widzom konkurs i zabiera zawodnikom szanse - stwierdził. - Oczywiście Kobayashi skoczył bardzo daleko, ale przecież on jest w bardzo dobrej, zwyżkującej formie, do tego miał bardzo korzystne warunki. Nie ma obowiązku obniżenia belki po takim skoku. A robienie tego może się okazać taką szkodą dla konkursu, jak tym razem. W Lake Placid jury od początku podchodzi do sprawy bardzo bojaźliwie. Już w kwalifikacjach mnie to denerwowało - dodał 72-latek. Przyznał, że stara się być wyrozumiały dla jury, bo sam pracował w takiej roli i zna niewdzięczność tej pracy, jednak takie decyzje jak ta sobotnia mocno go irytują. Przypomnijmy, że delegatem technicznym w ten weekend w Stanach Zjednoczonych jest Czech Ivo Grever.