Kubacki w pierwszej serii skoczył 119,5 metra i zakończył ją na 10. miejscu, najwyższym ze wszystkich Polaków. W drugiej próbie poszybował 6,5 metra dalej i w efekcie zanotował awans o pięć pozycji. Finalnie wyprzedził też lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Halvora Egnera Graneruda, bo Norweg zakończył rywalizację na 7. miejscu. - Myślę, że drugi skok był takim skokiem jakiego można było oczekiwać. Biorąc pod uwagę, że pierwszy raz skakaliśmy na tej skoczni w kwalifikacjach, to można stwierdzić, że jest okej. Daje to też nadzieję na dalszą część rywalizacji, bo wydaje mi się, że znalazłem to, o co chodzi i to zadziałało - analizował swój występ w Lake Placid Kubacki w rozmowie z Eurosportem. Puchar Świata w Lake Placid. Dawid Kubacki zadowolony z drugiego skoku Nasz najlepszy w tym sezonie skoczek poruszył także temat rezygnacji z udziału w czwartkowych treningach. Polacy mieli skakać w piątek, ale wtedy na rozegranie zarówno treningów jak i kwalifikacji nie pozwoliła pogoda, przez co swoje pierwsze próby na amerykańskim obiekcie zawodnicy Thomasa Thurnbichlera oddali w kwalifikacjach. - Jesteśmy zawodnikami na takim etapie swoich karier, że jak nas obudzą w środku nocy i każą skakać to sobie poradzimy. Można teraz sobie gdybać czy udział w tym dodatkowym treningu zrobiłby lepiej czy gorzej, ale tego już się nie dowiemy. Myślę, że jak zwykle musimy się adaptować do tego co mamy - skwitował. Bardzo licznie na trybunach olimpijskiego obiektu zameldowała się amerykańska Polonia, która głośno dopingowała polskich skoczków stwarzając warunki niemal jak przy okazji konkursów w Polsce. - Polonia bardzo się postarała, licznie przybyli i zrobili fajną atmosferę. Po prostu cieszę się, że tutaj jestem - dodał Kubacki