Po zaskakującej decyzji austriackiego szkoleniowca o włączeniu Miętusa do kadry A zawodnik z Zakopanego znalazł się w pierwszym szeregu polskich skoczków. Krok szkoleniowca był o tyle niespodziewany, że Miętus od czterech lat nie punktował w Pucharze Świata, nie zaliczył do udanych także minionego sezonu. - Aż się odzwyczaiłem od tego, jak się rozdaje kartki autografowe - powiedział nam, oblegany przez młodych kibiców, podczas spotkania z fanklubem Kamila Stocha w Proszowicach. Miętus nie spodziewał się nominacji do "pierwszej drużyny". - Było trochę zamieszania z tego powodu. Sam byłem tym zaskoczony i to bardzo. Później wszystko przeanalizowałem. Wiem, że to jest dla mnie wielka szansa i dodatkowa motywacja - podkreślił. Jak tę szansę wykorzystuje? - Jestem bardzo zadowolony, trener chyba również. Ta praca, która została wykonana, w tym bardzo ciężkie treningi na początku, procentuje. Widzę poprawę na skoczni i wiem, nad jakimi elementami muszę się skupiać - zaznaczył Miętus. Jakie atuty widział u skoczka Horngacher, decydując się na włączenie go do treningów z najlepszymi? - Nie wiem, jakie widzi u mnie mocne strony, natomiast widzi przede wszystkim, co muszę poprawić. Chodzi o pozycję dojazdową i odbicie - wyjaśnił zawodnik. - Na razie pracujemy. Trener na pewno ma jakiś plan na moją osobę i przekazuje mi wskazówki - dodał. Co zmieniły u skoczka pierwsze miesiące pracy z ekipą Horngachera? - Czuję się dobrze przygotowany fizycznie, może jeszcze nie na cały sezon, i zyskałem dużą pewność siebie - powiedział. Kadra ma już za sobą kilka zgrupowań w kraju i za granicą. 14 lipca na skoczni w Wiśle rozpocznie się cykl Letniej Grand Prix w skokach. Waldemar Stelmach