Dariusz Wołowski, Interia: Pożegnanie Michala Doleżala wypadło kiepsko. Zrobiło się z tego trzęsienie ziemi w polskich skokach. Nikt z nas nie słyszał nigdy Kamila Stocha protestującego tak ostro wobec działań PZN jak w miniony weekend w Planicy. Apoloniusz Tajner (prezes PZN): Miałem się do Słowenii wybrać, ale otrzymałem pozytywny wynik testu na COVID-19. Musiałem odwołać wyjazd. Pojechał Wojtek Gumny z zarządu PZN, by przekazać Doleżalowi, że nie przedłużamy z nim kontraktu. Michal nie chciał czekać, prosił nas o szybką odpowiedź, bo ma propozycje innej pracy. Źle to wszystko wypadło od strony komunikacyjnej, ale pożarem, czy trzęsieniem ziemi bym tego nie nazwał. Miałem podobną sytuację wiele lat temu, gdy rozstawaliśmy się z Hannu Lepistoe. W 2008 roku uznaliśmy, że jego asystent Łukasz Kruczek jest gotowy do samodzielnej pracy z kadrą. Ponieważ obiecałem Finowi szczerość, powiedziałem mu o naszych planach. Znaliśmy się od lat, jeszcze z wieży trenerskiej. Tymczasem Lepistoe odebrał informację ode mnie negatywnie, był zły więc nie pojechał na zakończenie Pucharu Świata do Planicy. Zrobiła się awantura. Teraz było podobnie. To nie jest żadna rozgrywka personalna wymierzona w Doleżala, czy kogokolwiek, po prostu ten system, który funkcjonował sześć lat się wyczerpał. Tak uważamy. Dlatego chcemy wprowadzić zmiany. PZN kończy współpracę z austriackim fizjologiem Haraldem Pernitschem, którego przez sześć lat wychwalał jako guru w swojej specjalności. - To nie jest tak, że odkryliśmy, iż Pernitsch jest zły. I że Doleżal jest zły. Po sześciu latach ta formuła się po prostu kończy. Przez sześć lat, według zaleceń Pernitscha było tak, że zaraz po zakończeniu sezonu, skoczkowie zaczynali ciężką pracę w siłowni z myślą o następnym. Bez chwili wytchnienia. Przyszedł czas na zmiany. Żadna metoda nie jest dobra raz na zawsze. Skuteczność każdej z nich jest czasowy. Jak lekarstwo, które przestaje przynosić oczekiwany efekt. Wtedy lekarz je zmienia. W takiej sytuacji jest dziś PZN. Alexander Stoeckl też pracował z Pernitschem i też się to skończyło. Przyglądaliśmy się pracy Doleżala i jego sztabu, próbowaliśmy interweniować już po Pucharze Świata w Wiśle. Zaproponowaliśmy rozwiązania, ale to trener decydował, czy z nich skorzysta. Nie wtrącaliśmy się w jego pracę, ale go ocenialiśmy. Taka jest rola i obowiązek związku. Druga część sezonu była lepsza. W Pekinie Kubacki zdobył medal, a Kamil Stoch ocierał się o podium w obu konkursach. - Los nam sprzyjał. Kwarantanna dała chwilę wytchnienia Dawidowi Kubackiemu i Piotrowi Żyle, a Kamil Stoch doznał urazu stawu skokowego. Odpoczęli, złapali głód skakania i w Pekinie było lepiej. Ale to nie decyzja trenerów ich odbudowała, bo oni nakazywali skakać w Pucharze Świata bez żadnych przerw. Trenerzy są od tego, żeby w chwilach kryzysu reagować. Jak jest źle to wszyscy kombinują. Nasz sztab trwał przy swoim, choć Kamil przepadł w kwalifikacjach konkursu w Innsbrucku. Asystent Doleżala Grzegorz Sobczyk nazwał w telewizji kłamcą tego, kto twierdzi, że to przymusowa przerwa w treningach odmieniła formę Stocha, Żyły i Kubackiego. - Grzegorz Sobczyk niech mi kłamstwa nie zarzuca, bo ja jemu nie mówię, że kłamie. Widać każdy z nas ma inne zdanie. Ja jestem trenerem z doświadczeniem, w PZN pracuje kilku innych i wszyscy się mylą tylko Sobczyk ma rację? Nawet gdyby tak było, to nie jest powód do zarzucania komuś z nas złej woli. Zasugerowali to jednak skoczkowie w Planicy. Nie tylko Stoch, ale także Żyła i Kubacki. Wszyscy byli oburzeni sposobem w jaki PZN żegnał Doleżala. W dodatku pan się do tych słów nie odniósł. - Celowo nie zabieram głosu tam, gdzie ktoś wyraża swoją opinię. Szanuję to, nie mogę prostować każdego zarzutu, czy stwierdzenia padającego w mediach, czy to pod adresem Adama Małysza, moim, czy kogokolwiek innego. Zamiast iść do telewizji wolałem porozmawiać osobiście z Kamilem Stochem, żeby wytłumaczyć mu jakie są plany wobec kadry. Rozmowa była spokojna, merytoryczna. Przecież mamy wspólny interes. PZN chce zrobić wszystko, żeby nasi skoczkowie odnosili sukcesy. Czasem wymaga to trudnych decyzji. Ale od tego jesteśmy. Wyniki kadry tej zimy były słabe, musimy zrobić coś, żeby to się nie powtórzyło. Nikt z nas jednak nie twierdzi, że Doleżal był dobrym trenerem przez pięć lat, a w szóstym nie. Po prostu te metody przestały działać na naszych skoczków. Jak będą wyglądały zmiany? - Jutro mamy zebranie prezydium zarządu. Kadra zostanie podzielona na A, B, juniorską, grupy regionalne. PZN zaangażuje się głębiej w szkolenie dzieci. Tak to sobie wyobrażam, ale decyzje zapadną jutro. Kiedy poznamy nazwisko nowego trenera? - Niedługo. Małysz prowadzi rozmowy z kandydatami już od Pucharu Świata w Zakopanem. Mika Kojonkoski przyleciał do nas na rozmowy, ale na przeszkodzie stanęły wymagania finansowe. Z Alexandrem Pointnerem Małysz i nasz sekretarz Jan Winkiel spotkali się w Wiedniu. Rozmawialiśmy z Wernerem Schusterem, Alexandrem Stoecklem i wieloma innymi. Musiał to robić: nie jako wotum nieufności wobec Doleżala, ale poszukiwanie opcji na przyszłość, gdyby konieczna była zmiana. Dobrego trenera nie znajduje się w chwilę. Cały sztab kadry przestanie istnieć? - Skąd. Trener Maciej Maciusiak to znakomity fachowiec. Kiedyś tę rolę u Niemców spełniał Stefan Horngacher. Jak skoczek Schustera był w kryzysie, odbudowywał go Horngacher. I tak jest u nas z Maciusiakiem. Mimo wszystko uważamy, że nie powinien być pierwszym trenerem kadry, ale jego asystentem, czy współpracownikiem, lub prowadzić kadrę B. Może pan coś jeszcze powiedzieć o rozmowie z Kamilem Stochem? - Ja mówiłem o pomysłach PZN, Kamil je komentował. Będziemy jeszcze kontynuowali te rozmowy nie tylko ze Stochem, ale innymi zawodnikami. Chcemy, by byli zadowoleni, przekonani do naszych racji. Robienie czegokolwiek siłą, byłoby skazywaniem się na porażkę. Tu nie ma żadnych stronnictw, bo wszyscy chcemy tego samego: żeby następna zima była lepsza od tej, która minęła. Rozmawiał Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ: Jan Winkiel dla Interii: prezes Apoloniusz Tajner uspokoił Kamila Stocha Kamil Stoch wybucha po dymisji Michala Doleżala Piotr Żyła ostro o dymisji Michala Doleżala