Już w pierwszej serii treningowej potwornie wyglądający upadek miał Kazach Siergiej Tkaczenko. W tym wypadu problemem nie był jednak najazd, a błąd techniczny zawodnika. Skoczka sponiewierało straszliwie. Kilka razy przekoziołkował, a potem sunął po zeskoku. Na szczęście wstał o własnych siłach. Na skoczni jednak już się nie pojawił. W kwalifikacjach byliśmy świadkami dwóch upadków. Oba miały miejsce już po lądowaniu. I w tym wypadku winny był częściowo zeskok. Pierwszym, który przekonał się o tym, jak niebezpiecznie jest na Letalnicy, był Amerykanin Casey Larson. On jednak wstał o własnych siłach. O wiele gorzej zakończyło się lądowanie Fina Eetu Nousiainena. Ten na moment wstał, ale zaraz upadł i zwinął się w kłębek. Stało się jasne, że coś się wydarzyło. Medycy szybko zaczęli reagować i od razu wezwali tobogan. Fin z podejrzeniem uszkodzenia kolana trafił do szpitala. Poruszające sceny w Planicy. Anze Lanisek uhonorowany przez Andrzeja Dudę Strach Aleksandra Zniszczoła. Straszliwe dziury na zeskoku skoczni w Planicy Dzień przed kwalifikacjami organizatorzy starali się solą utwardzić zeskok. Z wierzchu utworzyła się skorupa, którą jednak zawodnicy rozbijali przy lądowaniu. Pod spodem był jednak kopny śnieg. Z tego powodu na telemark po lądowaniu na 241. metrze, nie zdecydował się Piotr Żyła. Wygrał może na tym zdrowie, choć stracił szansę na zwycięstwo. Otwarcie o strachu mówił Aleksander Zniszczoł, który przyznał, że stracił sporo energii w związku z lądowaniem. - Zeskok jest bardzo trudny. Jest sporo dziur i śladów po innych skoczkach. I to jest w tej chwili największy problem. W nocy ten zeskok trochę się zmroził. Rano wyszło słońce i zaczęło się to trochę topić. Śnieg zrobił się miękki, ale nie z wierzchu, gdzie jest skorupka, tylko pod spodem. Po tym, jak ktoś wyląduje, to robi się dziura w tym miejscu. Po wylądowaniu trudno jest utrzymać narty, bo one nie mają krawędzi, a buty też nie trzymają, bo to nie są narty zjazdowe tylko skokowe. Do tego działają na nas dużo większe siły, a wszystko odbywa się na znacznie większej prędkości - tłumaczył Maciej Kot. Właśnie ze względu na problemy z zeskokiem przesunięte zostały sesje treningowe. Zawodnicy pojawili się na skoczni pół godziny później, niż planowano. - Drobne nierówności dawały się we znaki. Czuć je było pod nartami. Przy lądowaniu mocno je podbijało. Od rana wiedzieliśmy, że będzie twardo. Nocą zeskok bowiem zmroziło. Z tego względu przesunięte zostały serie treningowe. Mieliśmy zatem tego świadomość, że będzie twardo i że będzie trzęsło - mówił Dawid Kubacki. - Zeskok był trudny, ale z tym trzeba się było liczyć w tych warunkach. Jest ciepło i mamy słońce. Organizatorzy są zatem zmuszeni do tego, by używać różnych środków chemicznych dla ratowania zeskoku. To powoduje, z tworzą się nierówności - wtórował mu Kamil Stoch. Nowy rozbieg na skoczni w Planicy. Nie będzie już "rodeo" Nasz znakomity skoczek bardzo żałował jednak tego, że w Planicy pojawił się nowy najazd. Zmiana torów kosztowała organizatorów ok. 350 tysięcy euro (ok. 1,5 miliona złotych). Nowe tory zrobiła jedna ze słoweńskich firm, która jeszcze nie działa w Pucharze Świata. Teraz zatem organizatorom niestraszne będą wysokie temperatury o słońce. Nie trzeba już będzie wykorzystywać wojska do zasłaniania torów. Wszystko dlatego, że są sztucznie mrożone. Do tego stworzono specjalny drenaż do odprowadzenia wody. - Bardzo przyjemny najazd. Byłem mile zaskoczony. Do tego zmienili belkę. Poprzednia była super. Chyba najlepsza w całym Pucharze Świata, ale ta teraz też jest fajna - ocenił Piotr Żyła. Nowy najazd chwalił też Kot: - Teraz najazd jest super. Starym torom też nic nie brakowało, ale był jeden warunek. Temperatura nie mogła wzrosnąć do 10 stopni i nie mogło świecić na nie słońce. W tych torach nie ma się co martwić o to, że spotkamy jakąś niespodziankę, bo są z tworzywa sztucznego, a w środku jest lód. On na pewno wytrzyma wysokie temperatury. To krok w dobrą stronę. Z kolegami nie do końca zgodził się Kubacki, który przyznał, że jednak tory nie są idealne: - Nie wiem, czy do końca jest tak równo na najeździe. Miałem problem na nim, bo w żadnym skoku nie widziałem progu. Wszystko przez to, że w torach jest tarka. To powoduje delikatne wibracje i przez to nie mogłem oczami wyostrzyć obrazu. Ogólnie jednak jest w porządku. Z Planicy - Tomasz Kalemba, Interia Sport