Od początku mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w Trondheim był właściwie tylko jeden słoneczny dzień. Każdego kolejnego pojawiał się deszcz, śnieg lub wiatr. Na szczęście, przynajmniej jeśli chodzi o biegi narciarskie, to kibice dopisują. Oni są w jeszcze gorszym położeniu, bo na arenę nie mogą wnieść parasoli. Fani mają jednak na sobie peleryny przeciwdeszczowe i kilka warstw ubrań. Do tego plecaki wypełnione jedzeniem i napojami. Zamieszanie w Trondheim. Alert wirusowy, wśród poszkodowanych Polacy Aura popsuła wielkie święto w Trondheim. Jedne z najbrzydszych mistrzostw świata Szczerze mówiąc, to żal mi jest organizatorów, bo mistrzostwa są naprawdę świetnie przygotowane. Narzekać jedynie mogą dziennikarze, bo w biurze prasowym są bardzo duże problemy z Internetem. Najważniejsi są jednak w tym wszystkim kibice. I im stworzono naprawdę świetne warunki. Niestety aura nie zlitowała się nad Trondheim. Od wielu dni pada deszcz i wieje wiatr. We wtorek z kolei na Granasen pojawiło się kilkanaście centymetrów śniegu. W środę już niewiele z niego zostało. Teraz wszystko płynie, bo znowu pada deszcz na zmianę ze śniegiem. Ścieżki na obiektach przypominają raczej wodne cieki. Wszyscy taplamy się po kostki w wodzie, a nawet błocie. Dla mnie to dziewiąte mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym i nigdy nie było tak koszmarnych warunków. W 2009 roku w Libercu też były problemy, ale z zupełnie innych powodów. Tam gospodarze narzekali na nadmiar śniegu. W czasie mistrzostw świata wprowadzono nawet stan klęski żywiołowej. W czwartek na Granasen ma wyjrzeć słońce, ale pojawi się inny problem. Ma wiać nawet z prędkością do 80 km/h. Aż do późnych godzin popołudniowych. Nie mają szczęścia Norwegowie. Niestety fatalna aura w Trondheim odbija się na frekwencji na trybunach na skoczni narciarskiej. Przemoczeni i zziębnięci kibice po biegach narciarskich i kombinacji norweskiej najczęściej kierują się w stronę domów, zamiast zostać na trybunach. Pocieszeniem dla Norwegów jest za to postawa ich sportowców, którzy dominują w Trondheim. Z Trondheim - Tomasz Kalemba, Interia Sport