Turniej Czterech Skoczni na przełomie 2014 i 2015 r. zakończył się triumfem Austriaków. Pierwszego Złotego Orła w swojej karierze zdobył Stefan Kraft, który o zaledwie sześć punktów wyprzedził swojego rodaka, Michaela Hayboecka. Podium uzupełnił Słoweniec, Peter Prevc. Jednak dzień przed finałem TCS mało kto mówił o sportowej rywalizacji. Na skoczni im. Paula Ausserleitnera w Bischofshofen wydarzył się wielki dramat z udziałem amerykańskiego skoczka, Nicholasa Fairalla. Dramat Nicholasa Fairalla w Bischofshofen Nick Fairall w Bischofshofen poważnie upadł na skoczni. I to dwa razy! Dwa razy, w bardzo podobny sposób. Po pierwszej, udanej fazie lądowania, po chwili "rozjechały" mu się nogi. Upadki w pierwszym momencie nie wydawały się bardzo groźne. Po tym pierwszym z nich, jeszcze na treningu, Amerykanin po chwili wstał. Ale po upadku w kwalifikacjach do ostatniego konkurs Turnieju Czterech Skoczni, publiczność wstrzymała oddech. Amerykanin nie podnosił się przez dłuższy czas. Ratownicy i lekarze natychmiast ruszyli do akcji. Ze szpitala, do którego trafił, zaczęły napływać niepokojące informacje. Jak się później okazało, tego dnia pożegnał się na dobre z zimowym sportem. Horngacher reaguje na wpadkę mistrza świata! Jest kluczowa decyzja Niemców Diagnoza, która zmieniła całe życie Nicholasa Fairalla Nick Fairall oprócz przebitego płuca miał również złamane żebra, krwotok wewnętrzny i stłuczone nerki. Niestety doszło do trwałego urazu kręgosłupa, przez który reprezentant USA stracił czucie w nogach. Do dziś porusza się na wózku inwalidzkim. Zagraniczne media rozpisywały się o jego upadku. Wszyscy zadawali sobie pytanie - czy Amerykanin będzie chodził? Po udanym zabiegu było wiadome, że potrzebna będzie długa rehabilitacja. Wiązała się ona jednak z ogromnymi kosztami. Akcja pomocy miała również polskie akcenty. Mistrz olimpijski, Wojciech Fortuna sprzedał swój złoty medal, który wywalczył na igrzyskach w Sapporo za ok. 45 000 euro. Dochód podzielił między Fairalla i łyżwiarkę szybką, Natalię Czerwonkę, która zmagała się z kontuzją pleców. Kamil Stoch wpadł na pomysł, aby diety, które zawodnicy dostawali od organizatorów Pucharu Świata w Zakopanem, zostały przekazane na leczenie Fairalla. Swoją cegiełkę dołożyli także reprezentanci Niemiec, który oddali nagrodę za zwycięstwo w konkursie drużynom na rzecz rehabilitacji Amerykanina. Jakiś czas później legendarny zawodnik, Gregor Schlierenzauer wziął udział w słynnym maratonie "Wings for life". Bieg charytatywny organizowany jest w 33 miastach na świecie. Dochód idzie na badania nad urazami rdzenia kręgowego. Po powrocie do ojczyzny Nick rozpoczął nowy rozdział w swoim życiu. Priorytetem było dla niego stawianie pierwszych kroków po upadku. Determinacja i cierpliwość poskutkowały. Mężczyzna zauważył postępy w rehabilitacji. Fairall wrócił do Bischofshofen. "Sam chciałbym skoczyć" Dokładnie 12 miesięcy po dramatycznym wydarzeniu w Bischofshofen Fairall wrócił na skocznie. Mimo życiowego dramatu, uśmiech nie zniknął z jego twarzy. Cieszył się, że jest znów w Austrii. Tym razem mógł jedynie obserwować z trybun swoich rywali. Jego obecność na skoczni im. Paula Ausserleitnera odbiła się głośnym echem w mediach. Fairall podziękował również wszystkim ludziom, którzy mu pomogli. Podczas rozmowy z dziennikarzami, Amerykanin wrócił wspomnieniami do 5 stycznia 2015 roku. "To było dokładnie rok temu. W serii próbnej miałem taki sam upadek, jak w kwalifikacjach. Byłem jednak gotowy do startu, nie czułem strachu i wiedziałem co zrobić i na czym się skupić. Pod koniec kwalifikacyjnej próby czułem, że będzie to dobry skok, na który pracowałem przez cały Turniej Czterech Skoczni. W momencie, kiedy wylądowałem, znów wychyliłem się zbyt daleko do przodu. Starałem się z tym walczyć, jednak bardzo mocno uderzyłem o zeskok i już wiedziałem, że coś sobie uszkodziłem. Czułem przeszywający ból w plecach. Nie byłem świadomy jednak, co to było. Ani na chwilę nie straciłem przytomności. Kiedy leżałem na śniegu, otoczony przez ekipę medyczną, powiedziałem do jednego z ratowników najdziwniejszą rzecz, która przyszła mi wtedy do głowy: "Rozwiąż moje buty". Najpierw popatrzył na mnie, potem na moje stopy i odrzekł: "Zostały już zdjęte". Moje serce wtedy zamarło"- wyznał. Nick Fairall: "Noszę skoki narciarskie w sercu" Mimo że rehabilitacja okazała się żmudnym procesem, Fairall nie stracił motywacji. Z optymizmem patrzył w przyszłość. Kilkanaście miesięcy po upadku otwarcie deklarował, że chce wrócić do rywalizacji. "Noszę ten sport w sercu i chcę znowu skoczyć. To zawsze będzie moim wielkim marzeniem i zrobię wszystko, aby je spełnić" -zdradził. Jednak nie zasiadł już na belce startowej. Za to zajął się czymś zupełnie innym. W 2018 roku zagraniczne media ogłosiły, że mężczyzna będzie reprezentował swój kraj na mistrzostwach świata dla niepełnosprawnych w narciarstwie wodnym. Nick Fairall nie ma żalu do losu, do skoków narciarskich, do nikogo. Pozostaje optymistą, co widać w każdej rozmowie z nim przeprowadzonej. Niemcy wywieszają białą flagę. Świetna wiadomość dla Kubackiego i Żyły