Reprezentacja Polski już od inauguracyjnego konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich w Ruce zmaga się z kryzysem formy. "Biało-Czerwoni" fatalnie rozpoczęli sezon, a w dodatku mogło się wydawać, że nie wszystko w naszej kadrze funkcjonuje jak należy. Szybko rozpętała się burza dotycząca stosunków trenera z zawodnikami - przede wszystkim z Kamilem Stochem oraz Dawidem Kubackim. Z wypowiedzi naszych skoczków dało się bowiem wywnioskować, że ich wizja dotycząca poprawy sytuacji odbiega od rozwiązań, za jakimi optuje trener Thomas Thurnbichler. - Nie do końca wierzyłem w pomysł na dzisiejszy skok. Nie chcę mówić, że myśl szkoleniowa jest zła, ale na tej skoczni nie czuję się dobrze - wtórował mu Kamil Stoch. Do całej sprawy trener Thomas Thurnbichler odniósł się później w rozmowie z Interią. Austriacki szkoleniowiec chciał stonować nastroje. I dodał: - Nie było żadnych trudnych rozmów. Jesteśmy jedną drużyną, w której mamy dobre relacje. Przeprowadzenie rozmów ze wszystkimi skoczkami było jednak niezbędne. Dowiedziałem się przede wszystkim tego, jak czują się zawodnicy. To było ważne też dlatego, żeby nie wkradła się nerwowość. Dla zawodników to było też ważne, że mogli wyrazić swoje zdanie. Ja tego wszystkiego wysłuchałem i stworzyłem sobie obraz sytuacji, jaką mamy, żebym wiedział, jak reagować w kolejnych tygodniach. Skoki narciarskie - Puchar Świata. Jakie nastroje panują w polskiej kadrze? Jest głos z PZN Te słowa nie przerwały jednak całkowicie snujących się spekulacji. Czy nasi weterani w pełni ufają w trenera Thomasa Thurnbichlera i jego wizję? Czy w naszej reprezentacji występuje jakikolwiek problem na linii skoczkowie - szkoleniowiec? Takie pytanie usłyszał w rozmowie z portalem Sport.tvp.pl Jan Winkiel - sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego. I dodał: - Nie doszukiwałbym się tutaj konfliktu. Na pewno charakterologicznie zarówno trener główny, jak i zawodnicy nie są najprostsi, ale wielcy sportowcy zazwyczaj tacy są. Bo tu trzeba mieć niesamowity upór i wewnętrzną motywację, żeby osiągać takie wyniki. W związku z tym dochodzi, jak to wszędzie, do drobnych, mniejszych lub większych scysji, ale wizja jest spójna. Potrafią ze sobą współpracować. Wiedzą, w którą stronę ustawiają swoje skoki. Szanują też trenera za jego zaangażowanie, chociaż jak on sam podkreśla, czasami ma problem z hamowaniem siebie. Czasami chce za dużo, chce za bardzo, a to jest taka ludzka cecha. Szczególnie bardzo zmotywowanych do pracy szkoleniowców. Przerabialiśmy to parokrotnie.