To dla Polaków nie była udana inauguracja nowego sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Tylko Dawid Kubacki zakwalifikował się do serii finałowej (ostatecznie skończył na 21. miejscu), reszta naszych reprezentantów oddała tylko po jednym skoku. Najgorzej poszło Kamilowi Stochowi, który był 43. Przed nim uplasowali się Paweł Wąsek (34.), Aleksander Zniszczoł (32.) oraz Piotr Żyła (31.). "Skok był kiepski, co tu będę koloryzował. Problem jest ewidentnie z dobrym balansem na rozbiegu, bo tam tracę po prostu równowagę. Przez to ta energia nie może pójść we właściwym kierunku. To się wszystko gdzieś rozprasza. Musimy tu wymyśleć jakiś sposób z trenerem. Sposób, w który uwierzę i który da mi pewność, że jak ruszę z belki, to już nic nie muszę kombinować i poprawiać. Będę miał pewność, że to zadziała" - mówił Stoch przed kamerą Eurosportu. Rzeczywistości nie koloryzował też Thomas Thurnbichler. W rozmowie z Interią Sport przyznał, że jego podopieczni już na wstępie sezonu zaliczyli falstart. "Odkąd jestem trenerem kadry, to jest to dla mnie jeden z tych nieprzyjemnych dni. I to jest jasne" - stwierdził. A następnie wyjaśnił, co takiego się stało. O komentarz na temat powodów porażki z Ruki poproszono Rafała Kota, byłego fizjoterapeutę kadry polskich skoczków. Wielki kryzys w Ruce. Skoczkowie wstawili się za trenerem. Ważny egzamin Thomasa Thurnbichlera Co dzieje się z polskimi skoczkami? "Wszystko zawaliło się przez ten parszywy cykl" Rafał Kot, podpytywany przez WP SportoweFakty, szczerze mówi, że tak słabego występu Polaków nawet nie pamięta. I tłumaczy, skąd może się to wszystko brać. Na formę wpłynąć mogły decyzje podjęte wcześniej, a konkretnie postanowienie o wyjechaniu na zgrupowanie na słoneczny Cypr, a potem niemal natychmiastowe przeniesienie się w mroźniejsze klimaty, do Lillehammer. "Według mnie wszystko zawaliło się przez ten parszywy cykl. Nasi skoczkowie najpierw pojechali w upały, gdzie trenowali i było dobrze. Aczkolwiek nie można wrócić z ciepłego kraju, gdzie organizm się przyzwyczaił do takich temperatur i na następny dzień wylecieć w mrozy. Każdy by w takim momencie zachorował" - objaśnia. Istotnie, najlepiej zaprezentował się Dawid Kubacki, który na Cypr nie poleciał, ale przecież - jak wiadomo - na krótko przed startem sezonu też chorował. Piotr Żyła zrezygnowany. Nie wiedział, jak zareaguje Thomas Thurnbichler Wielkie zaskoczenie po tym, co zrobili Polacy. "To dość niespodziewane, że ich forma tak spadła" W końcówce przygotowań do startu sezonu Polacy, podobnie jak Norwegowie, wybrali się na zgrupowanie do Lillehammer. Teraz jednym i drugim idzie słabo. Czy zatem powodem dyspozycji może być niekoniecznie trafiony wybór skoczni treningowej? Głos w tej sprawie zabiera Alexander Stoeckl, trener norweskiej kadry. "To możliwe. Skocznia w Lillehammer jest inna. Najazd jest tam nieco mniej stromy, trochę mniejszy. Nie musisz być tak agresywny w pierwszej fazie lotu. To może być jeden z powodów, dla których teraz wygląda to, jak wygląda" - ocenia dla Sport.pl. I przyznaje, że mimo wszystko jest zdziwiony tym, jak Polacy zaprezentowali się teraz w Finlandii. "Naprawdę jestem zaskoczony. Niektórzy skakali z pewnością lepiej niż teraz i to dość niespodziewane, że ich forma tak spadła. To jednak pierwszy konkurs, w dodatku na dość wyjątkowej skoczni. Oba zespoły muszą pozostać cierpliwe i po prostu dalej pracować" - podsumowuje. Sensacyjna decyzja Horngachera, a Niemiec kpi z kolegi. Do sieci trafiło kuriozalne ogłoszenie