Daniel Huber ma za sobą najlepszy sezon w karierze - wprawdzie na początku cyklu nie zachwycał i tracił miejsce w kadrze, ale już w Lake Placid, gdzie zajął piąte miejsce, pokazał, że stać go na dobre skoki. W Vikersund był już kolejno drugi i pierwszy, podobnie jak w Planicy, gdzie przypieczętował zwycięstwo w klasyfikacji lotów i sięgnął po Małą Kryształową Kulę. Huber już podczas sobotnich zawodów drużynowych pokazał, że ciężko będzie nawiązać z nim wyrównaną rywalizację. Po locie na 244 m zajął pierwsze miejsce w nieoficjalnej klasyfikacji indywidualnej, a jego daleki lot pomógł Austriakom wygrać jednoseryjny konkurs drużynowy. Następnego dnia 31-latek znowu był poza zasięgiem rywali. Huber w pierwszej serii z obniżonej na życzenie trenera belki poszybował na 247 metrów, efektowny lat zakończył w dobrym stylu i miał aż 23,7 punktu przewagi nad drugim Aleksandrem Zniszczoła. Próbę Austriaka doceniła Międzynarodowa Federacja Narciarska i Snowboardowa (FIS), która udostępniła powtórkę skoku Hubera w serwisie X (dawny Twitter). Na nagraniu słychać, jak euforycznie na skok 25-latka zareagowała licznie zgromadzona publiczność. Daniel Huber mógł pobić rekord świata? "Pozbawiony szansy" Po pierwszej serii pojawiły się głosy, że Huber w drugim skoku może pokusić się o pobicie rekordu świata w długości skoku należącym do Stefana Krafta, który w 2017 roku w Vikersund skoczył 253,5 m. 25-latek jednak jako jedyny startował z szóstej belki (rywale skakali z 8., 9. i 10. platformy), a i tak pofrunął na odległość 242,5 m. A to oznaczało, że gdyby został puszczony z wyższej belki, mógłby stać się nowym rekordzistą. Uwagę na fakt, że Huber mógł poprawić wynik Krafta, zwrócili dziennikarze. "Daniel Huber dwukrotnie pozbawiony szansy na rekord świata. Szkoda" - ocenił Piotr Majchrzak z Viaplay. "Huber tak mocny, że aż okradany z rekordu świata" - stwierdził Michał Chmielewski z TVP Sport. Thomas Thurnbichler krótko podsumował sezon. I wskazał, co zawiodło