Ryoyu Kobayashi przyzwyczaił nas do tego, że na konferencjach prasowych zachowuje się zazwyczaj nonszalancko. W czasie niektórych konkursów, jak choćby w Turnieju Czterech Skoczni, towarzyszy mu tłumacz. Nie starał się zatem mówić po angielsku. Najczęściej na pytania zadawane po angielsku odpowiadał - po przetłumaczeniu - jednym wyrazem. W Bischofshofen w pewnym momencie dziennikarze zaczęli się już z tego śmiać. W Garmisch-Partenkirchen, kiedy padło pytanie o to, czy umówiłby się na kawę z Andreasem Wellingerem, odparł krótko, że nie pije kawy. Wielki wyczyn Austriaka. Zrobił to w Wiśle, wyrównał słynny rekord legendy Konsternacja na konferencji po konkursie w Wiśle W Wiśle konferansjerzy zaczęli zadawać Ryoyu Kobayashiemu pytania po angielsku, licząc na to, że w tym samym języku uzyskają odpowiedź. Japończyk wprawił ich jednak w konsternację. Odpowiedzi udzielił po... japońsku. Zmieszani konferansjerzy tylko przytakiwali, ale za moment, gdy Japończyk skończył swoją wypowiedź, poprosili o udzielanie odpowiedzi po angielsku. I Kobayashi nie miał z tym wielkiego problemu. Nawet sprawnie radził sobie w języku, w którym raczej nie lubi odpowiadać. Przyznał, że konkurs toczył się w loteryjnych warunkach, a na koniec podkreślił, że bardzo lubi przyjeżdżać do Polski. Drugie miejsce w konkursie w Wiśle zajął Austriak Stefan Kraft, a trzeci był Wellinger. Liderem PolSKIego Turnieju jest Słowenia przed Austrią i Niemcami. Z Wisły - Tomasz Kalemba, Interia Sport