Kamil Stoch, wykonując swój ostatni skok w Planicy w poprzednim sezonie miał w głowie zakończenie kariery. Taki był plan jego i żony, o czym Ewa Bilan-Stoch poinformowała w rozmowie z Interią przed startem sezonu 2024/2025. - Mieliśmy zaawansowane plany na dalsze życie. Tak. Byliśmy z tym pogodzeni. Ale o tym, że Kamil planuje zakończyć karierę, wiedziało tylko kilka osób. Przed sezonem podjęliśmy decyzję, że poprzednia zima będzie ostatnim sezonem dla Kamila. Dlatego w Zakopanem nagrywałam jego ostatni skok na Wielkiej Krokwi, który był najlepszy ze wszystkich, jakie wtedy oddał - mówiła. Stefan Kraft nie gryzł się w język. Tuż przed Zakopanem. "Chcę o tym porozmawiać" Nastąpiła jednak niespodziewana zmiana. - Powiedział, że jego serce zawsze będzie na belce. Wtedy tylko dostałam dowód na to, że on nadal kocha te skoki. To wszystko mówił tydzień po zakończeniu sezonu, który był fatalny i przyniósł wiele bólu oraz rozczarowania. Było w tym też trochę poczucia niesprawiedliwości. Od razu przeszłam wtedy do rzeczy i zapytałam o to, gdyby miał dalej skakać, to jakby to miało wyglądać? Zaczęliśmy analizować całą tę sytuację. I tak zrodził się pomysł na to, by dać sobie w sporcie jeszcze dwa lata w zespole marzeń - dodała. Kamil Stoch wraca do rywalizacji. Niemcy od razu to zauważyli Tak powstał plan, który sprawia, że Stoch wciąż chce skakać. "Zespół marzeń" tworzą przede wszystkim Michał Dolezal oraz Łukasz Kruczek, z którymi nasz mistrz już osiągał sukcesy. Początek sezonu 2024/2025 był jednak rozczarowujący i 37-latek zdecydował się na odpuszczenie udziału w 73. Turnieju Czterech Skoczni. W czasie, gdy jego koledzy z kadry rywalizowali w niemiecko-austriackiej imprezie, Stoch wspólnie ze swoimi szkoleniowcami szlifował formę na mistrzostwa Polski. FIS rzuca kłody pod nogi Polakowi. "To się prędko nie zmieni" Nasz mistrz przygotował niezłą dyspozycję, bo zajął drugie miejsce i wywalczył sobie miejsce w reprezentacji Polski Thomasa Thurnbichlera na konkursy w Zakopanem. To nie umknęło uwadze niemieckich mediów. "Legenda skoków narciarskich powraca" - tak brzmi tytuł artykułu na portalu "Sport1.de". Trudno się z tym nie zgodzić. Stoch niewątpliwie zapisał się już na kartach historii skoków narciarskich i do pełnej radości z sukcesów brakuje mu tak naprawdę tylko mistrzostwa świata w lotach. Być może to właśnie pogoń za tym tytułem oraz 40. zwycięstwem w zawodach Pucharu Świata jest tym, co sprawia, że nasz mistrz wciąż wylewa z siebie na treningach ostatnie poty i walczy na skoczniach całego świata.