I chociaż brzmi to absurdalnie, Austriak od dłuższego czasu nie jeździe na zawody Pucharu Świata, żeby... nie przeszkadzać swoim podopiecznym. Jak poinformował norweski dziennik "VG", Stoeckla nie zobaczymy także w Oberstdorfie, gdzie czeka nas rywalizacja na skoczni mamuciej. To zresztą nie koniec złych wieści dla Norwegów. Konflikt w kadrze Norwegów trwa. Pojednania brak Decyzja została podjęta na skutej wyraźnego braku zaufania pomiędzy skoczkami a Stoecklem. Strony spotkały się w poniedziałek w Gardermoen, ale spotkanie nie zakończyło się to pojednaniem. Decyzję o tym, by nie jechać do Oberstdorfu, podjął sam szkoleniowiec który kontynuuje tym samym swoją nieobecność na Pucharze Świata. Wraz z nim do Niemiec nie wybiera się także wspierający go, odchodzący z końcem sezonu, dyrektor sportowy federacji Clas Brade Brathen. Totalna wojna u rywali Polaków. Bolesny cios dla trenera Burza w norweskich skokach narciarskich trwa w najlepsze i wszystko wskazuje na to, że zakończy się zwolnieniem wieloletniego szkoleniowca tamtejszej reprezentacji Alexandra Stoeckla. Chociaż Austriak ma na swoim koncie mnóstwo sukcesów jako trener, to bieżący sezon jest akurat pod tym względem nieudany, a zawodnicy obrócili się przeciwko niemu. Na domiar złego, przeciwko niemu zwróciły się również największe norweskie kluby, które wspólnie wydały oświadczenie, wstawiające się w tym konflikcie z zawodnikami. "Jesteśmy dumni z naszych sportowców i z pokorą zauważamy, że oni sami chcieli w tej sytuacji zareagować. Chcieli, aby ich usłyszano. Nasi sportowcy zawsze będą mieli nasze pełne wsparcie i szacunek" - czytamy w oświadczeniu czterech największy klubów w Norwegii, Team Olympiaparken (Lillehammer), Flying Team Vikersund, Kollenhopp i Trønderhopp. Jeżeli niemal nikt w środowisku nie wstawia się za Stoecklem, to trudno uwierzyć, żeby nawet mimo jego chęci pozostania w kadrze, dostał taką możliwość.