Zniszczoł po poniedziałkowych kwalifikacjach nie krył zdenerwowania. - Byłbym bardzo zły, gdyby mi się nie udało przez to awansować. Mam nadzieję, że trenerzy gdzieś to zgłoszą. Nam zawodnikom, lepiej siedzieć cicho - powiedział tuż po swojej próbie. Polak zaczepił butem o belkę, zachwiał się i o mało nie stracił równowagi. Taka sytuacja zdarzyła mu się po raz pierwszy i uważa, że belka była umieszczona zbyt nisko. - Coś takiego nigdy mi się nie zdarzyło, ale uważam, że belka to największy problem naszej dyscypliny. Każda jest inna, czasami bardzo ciężko się na niej siedzi, bo po prostu się z niej spada. W Garmisch-Partenkirchen jest taka, że bardzo źle się z niej rusza. To jednak nie od nas zależy. My sobie belek nie wybieramy, tylko organizatorzy. Gdyby to robili zawodnicy, to pewnie każdy by chciał inną - skomentował Żyła, który w poniedziałkowych kwalifikacjach zajął dziewiąte miejsce i we wtorek zmierzy się w parze z Rosjaninem Ilmirem Hazetdinowem. Dawid Kubacki, który był 21. i będzie musiał pokonać we wtorek innego Rosjanina Dmitrija Wasiliewa uważa, że to Zniszczoł popełnił w poniedziałek w Bischofshofen błąd. - Belki tak są zrobione, że jak zawodnik trochę się cofnie to może o nie zahaczyć. Dobrze, że się mimo wszystko zakwalifikował. Na przyszłość będzie wiedział, że nie można buta pod belkę wkładać. Nie ma sensu się sprzeczać z organizatorami, czy była ona umieszczona za nisko, czy za wysoko. Każdy ma inne buty, jedni wyższe, inni niższe. Myślę, że to był błąd Olka. Chciał się mocno odbić i za bardzo cofnął nogę - skomentował. Najgłośniej w przeszłości o takiej sytuacji było... w Zakopanem, kiedy w 2004 roku na rozbiegu upadł Austriak Wolfgang Loitzl. Ostatni konkurs Turnieju Czterech Skoczni zaplanowany jest na wtorek na godz. 16.30. Wystąpi w nim pięciu Polaków - Kamil Stoch, Żyła, Kubacki, Zniszczoł i Bartłomiej Kłusek. Z Bischofshofen - Marta Pietrewicz