Puchar Świata w skokach narciarskich przenosi się obecnie na jeden z tych obiektów, które Kamil Stoch darzy szczególnym uczuciem. Nasz trzykrotny mistrz olimpijski uwielbia bowiem skakać w Lahti, co nie raz podkreślał, a widać to także w wynikach, jakie Stoch na tym obiekcie w Finlandii osiągał w przeszłości. Nasz zawodnik trzykrotnie wygrywał na tej skoczni, a dodatkowo jeszcze raz stanął na podium. Dodatkowo to właśnie na tej skoczni Polacy pierwszy raz w swojej historii wygrali drużynowe mistrzostwo świata. Katastrofa Graneruda, co za dramat. Polacy bez błysku w Lahti W tamtym zespole był oczywiście Dawid Kubacki, który w tym roku w Lahti się jednak nie pojawił. Taka była decyzja trenera Thomasa Thurnbichlera, który widział słabość naszego zawodnika podczas lotów w Pucharze Świata na skoczni mamucie w Oberstdorfie. Choć sam Kubacki podkreślał, że w jego opinii lepiej byłoby rywalizować, bo skoki wcale nie są tak słabe, na jakie wyglądają, to finalnie musiał uznać decyzję selekcjonera, który pokazał, że potrafi postawić twarde warunki. Świetny skok Aleksandra Zniszczoła. Dawka optymizmu przed konkursem W miejsce Kubackiego do Lahti poleciał Maciej Kot, który dobrze prezentował się w Pucharze Kontynentalnym w ostatnich tygodniach. Dodatkowo do kadry dołączył, wracający po krótkiej przerwie Paweł Wąsek. Wciąż jednak największe nadzieje pokładaliśmy w występie Aleksandra Zniszczoła i właśnie wspomnianego Kamila Stocha. Aby liczyć jednak na dobre wyniki w konkursie, najpierw trzeba było się do niego zakwalifikować, a dopiero później myśleć o konkursie. Niebywały wyczyn, kosmiczny lot w Lahti. Rekord skoczni dwukrotnie pobity Trening delikatnie mówiąc nie dawał powodów do wielkiego optymizmu. Wszyscy Polacy zmieścili się w trzeciej dziesiątce. Drugim najlepszym był Maciej Kot, który w kwalifikacjach nie potwierdził jednak, że jest obecnie drugim skoczkiem Polski. Dokooptowany za Dawida Kubackiego zawodnik w serii kwalifikacyjnej osiągnął ledwie 107 metrów. Dało mu to awans do konkursu, ale na wysokie lokaty liczyć nie mógł. Pół metra dalej wylądował Paweł Wąsek, który również do zawodów się zakwalifikował. Zdecydowanie lepiej zaprezentował się Kamil Stoch. Nasz trzykrotny mistrz olimpijski wylądował na odległości 122 metrów. Stoch trafił na dobre warunki i naprawdę dobrze je wykorzystał. Skaczący po nim Żyła wylądował dwa metry bliżej. Z kolei Aleksander Zniszczoł popisał się bardzo dobrą próbą, bo osiągnął 126 metrów i po swoim skoku wyszedł na prowadzenie w kwalifikacjach. Cała piątka w tamtym momencie miała już oficjalnie zapewniony udział w nadchodzącym konkursie. Córka Małysza podjęła decyzję. Raptem spakowała walizki, wyjechała z Polski i z mężem ruszyła po przygodę Naszego zawodnika wyprzedził dopiero Manuel Fettner, który wykorzystał doskonałe warunki i odleciał na 131 metrów. Austriak naturalnie zyskał dużą przewagę nad Polakiem. Fettnera wyprzedził Andreas Wellinger, który odleciał na 130 metr w znakomitym stylu i pokazał, że broni w walce o Puchar Świata jeszcze nie składa. Po jego skoku obniżono belkę o jeden stopień. Wellingera błyskawicznie wyprzedził Ryoyou Kobayashi, który skoczył tylko półtora metra bliżej, ale korzystając z niższej belki minął swojego rywala. Tę dwójkę pogodził Stefan Kraft, który osiągnął 128 metrów i wygrał całe kwalifikacje. Ostatecznie Zniszczoł uplasował się na szóstym miejscu, Stoch zakończył, jako piętnasty zawodnik kwalifikacji, Piotr Żyła zajął 21. lokatę, Maciej Kot był 45, a Paweł Wąsek 48.