Zawodnicy rywalizujący w Pucharze Kontynentalnym, który uznawany jest za "zaplecze" Pucharu Świata, na kolejne zawody cyklu pojechali do japońskiego Sapporo, gdzie zaplanowano trzy konkursy. Pierwszy z nich, przeprowadzony w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego, wygrał Norweg Robin Pedersen, który wyprzedził Roberta Johanssona i Fredrika Villumstada. W czołowej dziesiątce uplasowało się też dwóch Polaków: Maciej Kot był szósty, a Kacper Juroszek ósmy. Na kolejny dzień zaplanowano dwa konkursy, które poprzedziła seria próbna. W tej błysnął Kot, który skoczył 132 m i o 3,3 pkt wyprzedził Niklasa Bachlingera. Niestety, doświadczony polski skoczek w samych zawodach już tak dobrze się nie prezentował. Wprawdzie był najwyżej sklasyfikowanym z "Biało-Czerwonych", ale 14. lokata po skokach na 125,5 i 130,5 m z pewnością go nie satysfakcjonowała. 18. był Tymoteusz Amilkiewicz, a do finałowej serii awansował także Kacper Juroszek, jednak finalnie został zdyskwalifikowany i zajął dopiero 30. miejsce. Pierwszy konkurs wygrał Johansson, który w drugiej serii poszybował aż na 144 m. Wprawdzie to o 4,5 m bliżej niż rekord Okurayamy należący do Kamila Stocha, ale i tak była to najlepsza odległość w konkursie. I pozwoliła Norwegowi o 0,2 pkt wyprzedzić drugiego Markusa Muellera. Skład czołowej trójki uzupełnił triumfator pierwszych zawodów, Pedersen. Brutalny komunikat od Thurnbichlera, nie zamierzał tego ukrywać. Obwieścił to przed kamerą Skoki narciarskie. Maciej Kot błysnął w Pucharze Kontynentalnym w Sapporo Drugi konkurs pokazał, że wygranie serii próbnej przez Kota nie było dziełem przypadku. Drużynowy brązowy medalista olimpijski z Pjongczangu wylądował na 141,5 m i był klasyfikowany na drugiej pozycji z przewagą 0,8 pkt nad trzecim Markusem Muellerem i stratą 4,4 pkt do prowadzącego Fredrika Villumstada. To zwiastowało wielkie emocje w serii finałowej, do której awansowali także Klemens Joniak, Tymoteusz Amilkiewicz i Kacper Juroszek (kolejno 17., 18. i 19. miejsce). W finale zawodów atak na podium przeprowadził szósty po pierwszej serii Yukiya Sato, który skoczył 135 m i objął prowadzenie. Utrzymywał się na nim po skoku Kota, który osiągnął 130,5 m i ostatecznie był czwarty, stracił 5,5 pkt do trzeciego Muellera. Wygrał Villumstad - Norweg wprawdzie skoczył słabiej od Japończyka (129,5 m), ale przewaga wypracowana w pierwszej serii pozwoliła mu na utrzymanie prowadzenia. 17. miejsce zajął Joniak, 18. Amilkiewicz, a 20. Juroszek. Kot z kolei może mówić o dużym pechu - czwarty był bowiem także w Bischofshofen i chociaż ostatnio prezentuje równą formę, to jeszcze ani razu w sezonie nie udało mu się stanąć na podium Pucharu Kontynentalnego. Niestety, w Sapporo nie tylko ponownie musiał obejść się smakiem, ale też finalnie nie wywalczył dodatkowego miejsca dla polskiej kadry na Puchar Świata. To, dzięki świetnemu występowi Sato, przypadnie Japończykom. Piotr Żyła nie wróci z Oberstdorfu z niczym. Tyle z.arobił w konkursie