Zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni 2022/2023, oprócz statuetki Złotego Orła (wręczanej ponownie od sezonu 2012/2013), otrzyma też nagrodę pieniężną aż 100 tysięcy franków szwajcarskich. Taka premia finansowa obowiązuje w drugiej edycji TCS z rzędu. Wcześniej, do sezonu 2020/2021 włącznie (wtedy wygrał Kamil Stoch), triumfatorzy klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni zgarniali 20 tys. CHF. To była dużo mniejsza kwota niż wtedy, gdy swój niepowtarzalny TCS w 2001 roku wygrał Adam Małysz. Polak, rozpoczynający w wielkim stylu "Małyszomanię", w Bischofshofen dostał czek na 90 tysięcy franków. I samochód, z którym miał spore przeboje. Turniej Czterech Skoczni. Auto Adama Małysza - makieta bez silnika Do auta znajdującego się na sporym rusztowaniu, Adam Małysz przeszedł prosto z najwyższego stopnia podium Turnieju Czterech Skoczni. Z medalem na szyi, polski skoczek chwilę mocował się z zamkiem nowego Audi A4 Quattro, by po chwili usiąść na miejscu kierowcy i zapozować do zdjęć. To działo się moment po wygranym konkursie w Bischofshofen. To były minuty, gdy Adam Małysz, a wraz z nim wszyscy kibice skoków narciarskich w Polsce, byli jeszcze pijani euforią po polskim triumfie w TCS. Z czasem jednak Polak, a może nawet bardziej jego menedżer Edi Federer, musiał zająć się logistyką związaną z wygranym samochodem. Zaczęły się schody - i to dosłownie, bo auto tkwiące na podwyższeniu pod skocznią sprowadzano na ziemię. - Z tą nagrodą były kłopoty celne: za te sumy, które były przeliczane, to w Polsce bym pewnie dwa takie auta kupił. Dlatego samochód miał być zlicytowany w Austrii, a pieniądze miały pójść do mnie i za nie miałem kupić jakieś auto w Polsce, byłem dogadany z dealerem - mówił po latach Adam Małysz w TVP Sport. Po drodze wydarzyło się jednak sporo. Co zabawne, samochód wygrany nieoczekiwanie (ale w pełni zasłużenie) w Turnieju Czterech Skoczni, już wcześniej "zamówiła" sobie u Adama Małysza jego żona. Z kolei na kłopotach celno-podatkowych związanych z samochodem-nagrodą w Turnieju Czterech Skoczni skupia się w swojej książce Fin Janne Ahonen. Ahonen podziękował za auto wygrane w Turnieju Czterech Skoczni Ostrożność Janne Ahonena ws. wygrywanych w konkursach samochodów - nie tylko w Turnieju Czterech Skoczni - wzięła się z kłopotów, w które wpakował się przed laty Toni Nieminen. Wielki talent fińskich skoków narciarskich, gdy na początku lat 90. w Planicy dostał mercedesa, nie odprowadził od niego podatku należnego w swojej ojczyźnie. "Młodziak sprowadził samochód do Finlandii, skupił się na paleniu gum i zapomniał o podatkach. Ale fiskus pamiętał. Łącznie z odsetkami i karami za zwłokę wyniósł on w końcu setki tysięcy marek. Z powodu wspaniałej nagrody Nieminen miał długi wobec państwa jeszcze w bieżącym tysiącleciu" - czytamy w oficjalnej biografii Ahonena, wydanej w Polsce przez SQN. "Za każdym razem do wygranego samochodu podchodziliśmy jak pies do jeża. Najpierw dokładnie sprawdzało się w urzędzie skarbowym i u importera, jak to trzeba załatwić, żeby nie wpakować się w kłopoty" - wyjaśnia w książce menedżer Ahonena, Jukka Härkönen.