Michał Białoński: Gratulacje niezwykle udanego początku Pucharu Świata. Thomas Thurnbichler, trener reprezentacji Polski w skokach narciarskich: Jestem niesamowicie zadowolony z całego weekendu z PŚ w Wiśle. Zaczęliśmy naprawdę dobrze i przenieśliśmy wysoki poziom skoków z lata na zimę. Oczywiście, mamy ciągle spory potencjał do rozwoju, ale pocieszający jest fakt, że nawet popełniając błędy, w skokach nawiązujemy rywalizację ze światową czołówką. To dobry znak. Natomiast nie zamierzamy osiadać na laurach. Sporo pracy jest przed nami, proces trwa. Chłopaki trenują w ośrodkach bazowych. Ja kolei musiałem wrócić do Innsbrucka, by załatwić kilka spraw prywatnych. Jak zniósł pan ten debiut od strony mentalnej? Rozmawiałem z prezesem PZN Adamem Małyszem i zdradził mi, że nie spodziewał się takich emocji podczas sobotniego konkursu, gdy gościem honorowym zawodów był prezydent RP Andrzej Duda, który osobiście pogratulował panu udanej inauguracji. - Oczywiście, napięcie było wielkie w sobotę. Zdecydowanie większe niż podczas inauguracji FIS Grand Prix w lipcu. Na szczęście, ono opadło po pierwszych zawodach, spokój zaczął wracać już po kwalifikacjach, gdy zobaczyłem, że nasi zawodnicy dobrze się prezentują i nawiązują walkę z czołówką. Z polskimi skoczkami pracowali naprawdę wybitni trenerzy na czele z Pavlem Mikeską, Apoloniuszem Tajnerem, Hannu Lepistoe, Stefanem Horngacherem, ale żaden nie zaliczył tak udanego debiutu w Pucharze Świata jak pan. To musi brzmieć dla pana dumnie: "Thomas Thurnbichler poprowadził skoczków do najlepszego debiutu w historii"? - (śmiech) Oczywiście, zawsze to cieszy, gdy rozpoczniesz dobrze nowy sezon, ale to praca nie tylko moja, tylko całego zespołu, wyrównanego zespołu. Mamy tak wielu dobrych trenerów, którzy pracują ze skoczkami w Polskim Związku Narciarskim, również w naszej kadrze A z Krzysztofem Miętusem, Markiem Noelke, Mathiasem Hafele, Łukaszem Gębalą na czele. To także ciężka praca wszystkich zawodników. Koniec końców to oni skaczą, a nie my. Thomas Thurnbichler o dyspozycji Dawida Kubackiego Gdy rozmawialiśmy na początku października stwierdził pan, że Dawid Kubacki, który właśnie wygrał po raz czwarty całe Grand Prix, może powalczyć z powodzeniem o "Kryształową Kulę". Zaczął imponująco - wygrał dwa pierwsze konkursy. Coś takiego mu się jeszcze nie zdarzyło na początku sezonu. Jak długo może utrzymać taką formę? Miło też obserwować jego spokój i twarde stąpanie po ziemi. Gdy prosiliśmy go o odniesienie się do komplementów płynących pod jego adresem z ust Piotra Żyły i Kamila Stocha, chciał kończyć wywiad. Dawid Kubacki, pomimo sukcesów, pozostaje normalny i skupiony na pracy. - Właśnie nad tym pracujemy, do tego również sprowadza się nasza filozofia skoków: musisz być cały czas skoncentrowany na swoich obowiązkach, na procesie pracy. Tylko taka jest droga rozwoju, innej, na skróty nie ma. Dawid wie o tym dobrze i wzorowo postępuje. Wszyscy nasi skoczkowie muszą realizować swój proces treningowy, cierpliwie znosić obciążenia z dnia na dzień. Dopiero na końcu owego procesu przekonamy się, jakie dał wyniki. Thomas Thurnbichler: To nie była wina Kamila Stocha, tylko nasza Był pan bardzo zły po dyskwalifikacji Kamila Stocha, którego w niedzielę w Wiśle stać było na podium? Gdy za krótkie rękawki kombinezonu kosztowały Kamila dyskwalifikację we wrześniu, podczas Grand Prix, chwalił pan kontrolera Christiana Kathola, za wprowadzenie klarownych zasad. Kamil powiedział, że mogliście sobie wyjaśnić wszystko z Katholem. Z kolei prezes Adam Małysz, w rozmowie z Interią, wyraził nadzieję, że Kathol nie zabrnie w ślepy zaułek, jak to się stało z jego poprzednikiem. Jaka jest rada, aby uniknąć tego typu zdarzeń w przyszłości? Myślę, że Christian Kathol przechodzi ten sam proces, co Mika Jukkara w ubiegłym sezonie. Stara się pilnować naprawdę dobrej komunikacji ze wszystkimi drużynami. Ogólnie zrobiliśmy sporo właściwych kroków ze sprzętem. Jestem przekonany, że pan Kathol opanuje tę sytuację. Co będzie ze sprzętem Kamila Stocha? Przygotujecie mu nowy kombinezon na Puchar Świata w Kuusamo? - Cały czas nad tym pracujemy, dostosowujemy się do nowych zasad. Nie można za jednym zamachem totalnie zmienić kombinezonów. Staramy się je zaadaptować do nowego regulaminu stopniowo. Kamil dostanie nowy kombinezon. Ten jego poprzedni nie był całkiem zły. Był minimalnie za szeroki w okolicach brzucha. Rozmawiał Michał Białoński, Interia II część wywiadu z Thomasem Thurnbichlerem opublikujemy już wkrótce