Katastrofalne wieści dla skoków narciarskich. Prezydent MKOl reaguje na skandal
Sprawa oszustwa, na jakiej nakryci zostali Norwegowie podczas mistrzostw świata w ich kraju, zatacza coraz szersze kręgi. Decydenci skoków narciarskich już wiedzą, po reakcjach ze świata, że tej historii nie warto zamieść pod dywan. I zaczęły zapadać kolejne decyzje. Gra toczy się o najwyższą stawkę, bo głos w sprawie zabrał prezydent Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach. Biorąc pod uwagę, że skoki już uległy modyfikacji w programie igrzysk, robi się niebezpiecznie...

Takiej afery świat skoków narciarskich jeszcze nie widział. Ci sami Norwegowie, którzy wciąż są czołową nacją w tym sporcie, a od zarania tej dyscypliny byli jednymi z jej ojców, wymyślili perfidny system, aby zdystansować konkurencję. Postanowili potężnie zaingerować w kombinezony, obchodząc system czipów, który miał być tą już doskonalszą metodą, by ukrócić wszelkie nieprawidłowości. A oni i tak majstrowali, między innymi wszywając specjalny sznurek, aby zawodnik mógł zwiększać swoją powierzchnię nośną w powietrzu.
Thomas Bach reaguje na skandal w skokach. Potrzeba pilnych działań
"Oszukiwaliśmy. To niedopuszczalne. Cieszę się, że FIS wszczęło dochodzenie" - przyznał dyrektor ds. skoków narciarskich w tamtejszym związku sportowym, Jan-Erik Aalbu, a jego słowa cytował m.in. "Dagbladet" i TV 2.
Nie wiedzieć czemu, Norwegowie otrzymali czas do poniedziałku (ostatni konkurs odbył się w sobotę), by dopiero wtedy pod nakazem dostarczyć Międzynarodowej Federacji Narciarskiej swoje kombinezony, co już dawało pole do nieprawidłowości. Na szczęście kolejne decyzje po tej początkowej, dyskwalifikującej Mariusa Lindvika i odbierającej mu srebrny medal oraz piątego Johanna Andre Forfanga, pod niesłabnącą presją opinii publicznej i samego środowiska zaczęły zapadać.
Sprawa cały czas jest rozwojowa, wczoraj specjalny komunikat wydał PZN, domagając się m.in. niezależnego śledztwa, a także już wiemy, że tej dwójki zawodników zabraknie w rozpoczynającym się prestiżowym Raw Air w... Norwegii.
Skoki straciły już swoje poczesne miejsce, gdy przykuwały dużo większe zainteresowanie kibiców. Dlatego w poszukiwaniu nowych elementów atrakcyjności, doszło już do istotnej modyfikacji w programie igrzysk olimpijskich. Począwszy od tych najbliższych, w 2026 roku w Cortina d’Ampezzo. We Włoszech nie będziemy już oglądali rywalizacji drużynowej, którą wyparły dynamiczniejsze duety.
Teraz, za sprawą Norwegów, ten sport znów znalazł się na muszce MKOl, a głos zabrał sam prezydent największego stowarzyszenia Thomas Bach, o czym alarmuje Norsk Rikskringkasting, czyli norweski publiczny nadawca radiowo-telewizyjny znany pod skrótem NRK. Słowa Bacha padły w telewizji NTB i są wprost nawołaniem, aby wyciągnąć wnioski ze skandalu.
- Słyszałem o tym, czytałem w mediach i śledziłem sprawę. Jestem niezwykle rozczarowany tym, jak do tego doszło i tym, że nie tylko pozornie, ale wręcz ewidentnie było to zrobione celowo. Za tym wszystkim wyraźnie kryła się energia mająca na celu oszustwo, to nie był przypadek, że tak się stało - dotknął sedna sprawy Niemiec. I dodał, że sport powinien wyciągnąć wnioski z tego skandalu związanego z oszustwami.
Niedługo po tym wywiadzie pojawiła się informacja o zawieszeniu Lindvika i Forfanga. - Sytuacja jest oczywiście niezwykle niepokojąca i rozczarowująca - skomentował sekretarz generalny FIS Michel Vion. Wszczęte przez FIS dochodzenie ma ustalić źródła oszustw, jakich dopuściła się norweska drużyna przed i w trakcie rywalizacji na dużej skoczni.