Niemcy przed startem Turnieju Czterech Skoczni mogli liczyć na wysokie miejsca. Nieźle spisywał się przede wszystkim Karl Geiger, który zmagania otworzył czwartą lokatą w Oberstdorfie. To tylko podsyciło oczekiwania, ale jak miało się okazać - później było już tylko gorzej. Lider naszych zachodnich sąsiadów w Garmisch-Partenkirchen był dopiero 11., a do konkursu w Innsbrucku nawet się nie zakwalifikował. Inny z reprezentantów naszych sąsiadów - Markus Eisenbichler swoje szanse pogrzebał już w pierwszej serii premierowego konkursu, gdy przegrał w parze KO z Turkiem, Fatihem Ardą İpcioglu. Fatalny występ Niemców w 71. Turnieju Czterech Skoczni To, w połączeniu z przeciętnymi występami pozostałych zawodników sprawia, że przed finałowym konkursem w Bischofshofen najwyżej sklasyfikowanym w "generalce" jest dopiero ósmy Andreas Wellinger. Jego strata do podium to prawie 50 punktów, więc szanse na udane zakończenie są dla niego niewielkie. Co więcej - Niemcy muszą drżeć, czy ich start nie okaże się przypadkiem najsłabszym od sezonu 2013/2014. Wtedy to, w 62. edycji Turnieju najlepszy z nich był dopiero dziesiąty. Co ciekawe, pozycję tę zajął... Wellinger, który kolejny raz bronić musi tym samym honoru kadry. Kadry, w której nastroje nie są najlepsze. Niemcy "muszą przetrawić kilka ciosów" - We wtorek Karl Geiger został wyeliminowany. Humory nie mogą być dobre - mówił Eisenbichler, cytowany przez "Skispringen.de". Menedżer zespołu, Hort Huettel przyznał z kolei, że Niemcy "muszą przetrawić kilka ciosów". W świetle słabej postawy zachodnich sąsiadów słabo zestarzały się słowa ich trenera, Stefana Horngachera. Przed startem TCS powiedział on bowiem, że "nigdy dotąd nie przystępował do imprezy mając do dyzpozycji tak dobrą drużynę". Ostatni konkurs 71. Turnieju Czterech Skoczni odbędzie się w piątek w Bischofshofen. Relacja "na żywo" w Interii.