Zbigniew Czyż: Ostatni czas w życiu pani, ale w ogóle państwa Małyszów jest bardzo intensywny. Na początku września wyszła pani za mąż, mama brała udział w programie Polsatu "Taniec z Gwiazdami". Może to spowodowało, że gdy pani Izabela była w Warszawie, więcej czasu spędzała pani z tatą? Karolina Małysz-Czyż, córka Adama Małysza: Szczerze powiedziawszy to dawno nie miałam z tatą tak dobrego kontaktu jak teraz. Rzeczywiście spędzałam z nim ostatnio więcej czasu, było więcej okazji na rozmowy niż zazwyczaj. Gdy mama była w Warszawie, ja przebywałam z mężem częściej w Wiśle u taty. Oceniam ten czas bardzo dobrze. Mój kontakt z tatą się poprawił chociaż i tak był bardzo dobry. Adam Małysz w zupełnie nowej roli Jak Adam Małysz sprawdza się w nowej roli teścia? - Z moim mężem jesteśmy już od ośmiu lat. W tym czasie moi rodzice zdążyli go bardzo polubić. Myślę, że tata będzie dobrym teściem. Razem z moim mężem sobie śmieszkują, mają podobne poczucie humoru. Emocje po ślubie powoli opadają? - Tak, choć przyznam, że naprawdę były wielkie. Zwłaszcza przed pierwszym tańcem. Później już się tylko dobrze bawiłam. Gdy przychodziła pani na świat, Adam Małysz świętował największe sukcesy w karierze. W Polsce panowała prawdziwa "Małyszomania". Kiedy zaczęła sobie pani zdawać sprawę z ogromnej popularności ojca? - Ja odczuwałam to cały czas. Pomimo, że byłam małą dziewczynką, to te tłumy ludzi, które zbierały się pod naszym domem dawały mi do myślenia. Zawsze pytałam o co chodzi. Cały czas nad tym myślałam. Gdy byłam nieco starsza, stopniowo zaczynało do mnie wszystko docierać. Kiedy tata zakończył karierę zdałam sobie chyba tak naprawdę sprawę, że mam wspaniałego ojca i sportowca. Jestem z niego bardzo dumna. O Adamie Małyszu powiedziano już i napisano bardzo wiele. Ale może jest jeszcze coś, czego o nim nie wiemy? - Tata ma bardzo duże poczucie humoru i lubi sobie zawsze żartować, ze mnie również (śmiech). Myślę, że to jest takim jego sporym atutem. To, że jest pani w sportowej rodzinie spowodowało, że bardziej interesowała, interesuje się pani sportem? - Tak, zdecydowanie. Zawsze, kiedy tylko mogłam, oglądałam z tatą skoki narciarskie, mecze siatkówki, które on bardzo lubi, a także piłkę nożną. Zresztą tata lubi każdy sport. Ja próbowałam swoich sił w sporcie, jestem jednak osobą o dosyć drobnej budowie i na przykład rozpoczęcie treningów w skokach narciarskich odpadało. Ale za to interesuję się bardzo piłka nożną. Przez ostatnich kilka tygodni można było oglądać pani mamę Izabelę w programie "Taniec z Gwiazdami". Jak ocenia jej dokonania w show Polsatu? - Uważam, że spisała się super. Z odcinka na odcinek rozwijała swoje skrzydła. Najbardziej podobał się mi występ w ostatnim programie, pokazała w nim takiego swojego "pazura", którego ma. Uważam jednak, że to nie do końca jej świat. Mimo to cieszę się, że mogła spełnić swoje marzenia. Cieszę się także, że po kilku długich tygodniach spędzonych w Warszawie jest już w domu. Mama bardzo tęskniła za domem i Wisłą? - Bardzo i codziennie nam o tym przypominała. Zawsze jednak mówiła, że chce walczyć do końca. Pod koniec programu zmagała się nawet już z fizycznym bólem, bo treningi i udział w programie nie pozostawały bez śladu. - Tak. Mama nie jest sportowcem. Udział w programie był dla niej trudnym wyzwaniem. Zacisnęła jednak zęby i nie mówiła o bólu. A pani nie planuje wejść do show-biznesu? - Powiem szczerze, że nie jestem jakoś bardzo za tym światem. Zostałam w niego trochę wplątana. Chciałabym się rozwijać pod innym względem, ale jednak cały czas ten show-biznes mi towarzyszy. Staram się z tego także cieszyć, że ludzie też mnie rozpoznają. I to również jest fajne. Z Karoliną Małysz-Czyż rozmawiał w Warszawie Zbigniew Czyż