Polacy od początku sezonu Pucharu Świata zawodzą i nawet zawody w naszym kraju w ramach PolSKIego Turnieju nie przyniosły tak oczekiwanego przełamania. "Biało-Czerwoni" przed sobotnim konkursem drużynowym nie byli wymieniani więc w gronie zespołów, które mogą powalczyć o podium. Mimo to spisali się na tyle dobrze, że w pewnym momencie czołowa trójka była w ich zasięgu. Na półmetku zmagań liderami byli Austriacy, w czym duża zasługa Stefana Krafta, który poszybował na aż 141 m. Za ich plecami plasowali się Słoweńcy, a trzeci byli Niemcy. Polacy klasyfikowani byli na piątej lokacie, za Norwegią. Kapitalny lot Aleksandra Zniszczoła, który w drugiej serii lądował na 138 m i wpadka Stephana Leyhe, który odnotował zaledwie 12,5 m sprawiły, że przed finałową serią "Biało-Czerwoni" zajmowali czwarte miejsce, ze stratą nieco ponad trzech punktów do zamykającej podium Japonii. Dawid Kubacki skoczył jednak zaledwie 124,5 m i ostatecznie Polacy zakończyli konkurs na szóstej pozycji. Kamil Stoch odziera ze złudzeń. Sensacja o krok, a tu nagle taki cios Aleksander Zniszczoł najlepszy z Polaków. Słaby występ Kubackiego A jak Polacy spisali się indywidualnie? Z nieoficjalnej klasyfikacji opublikowanej przez skijumping.pl wynika, że najwyżej sklasyfikowany został Aleksander Zniszczoł, który zajął 11. miejsce. Sześć lokat niżej uplasował się Paweł Wąsek, z kolei Kamil Stoch był 20. Dawid Kubacki uzyskał z kolei 22. notę w konkursie. Bezkonkurencyjny był Stefan Kraft, który uzyskał notę 308,7 pkt i w nieoficjalnej klasyfikacji indywidualnej wyprzedził Andreasa Wellingera (298,1 pkt) oraz Rena Nikaido (291,8) Kibicom pozostaje mieć nadzieję, że "Biało-Czerwoni" lepiej poradzą sobie w niedzielnym konkursie indywidualnym. Walkę o wysokie miejsce zapowiada Zniszczoł. "Moje skoki były wielkim zastrzykiem optymizmu przed niedzielnym konkursem. To mi pomoże i będzie łatwiej. Dostałem nauczkę i już nie będę się napalał. Myślę, że będzie dobrze" - mówił cytowany przez Interię. Aleksander Zniszczoł nie owija w bawełnę. Prosto z mostu na temat Kamila Stocha i Dawida Kubackiego