Kamil Stoch zanotował katastrofalny wręcz - biorąc pod uwagę wygórowane oczekiwania - początek sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Wobec kiepskich wyników nasz trzykrotny mistrz olimpijski został wycofany z rywalizacji w Pucharze Świata w skokach narciarskich przed ostatnimi zawodami w Klingenthal. Zamiast startować w zawodach, udał się na obóz treningowy do Eisenerz, by pracować nad elementami, które wymagały szczególnej poprawy, przede wszystkim nad pozycją najazdową. Weryfikacja tego, co udało się wypracować, nastąpiła podczas ostatnich treningów polskich skoczków na Średniej Krokwi w Zakopanem. Po zajęciach trener "Biało-Czerwonych" Thomas Thurnbichler ogłosił kadrę na najbliższe zawody Pucharu Świata w Engelbergu, a na liście znalazło się już nazwisko Kamila Stocha. Poza 36-letnim skoczkiem do Szwajcarii udali się także: Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Paweł Wąsek oraz Maciej Kot. PŚ w skokach narciarskich w Engelbergu. Tajner chwali Thurnbichlera i jego decyzję ws. Stocha Engelberg często bywał szczęśliwy dla Kamila Stocha, a nasz reprezentant przyleciał na "Wzgórze Aniołów" pełen optymizmu. W piątkowych kwalifikacjach zajął 22. lokatę i w sobotę powalczy o kolejne punkty Pucharu Świata. Po swojej próbie Polak przyznał otwarcie, że udało mu się zrobić krok do przodu w walce o powrót do wysokiej formy. Apoloniusz Tajner - były prezes Polskiego Związku Narciarskiego - stwierdził, że wysłanie Kamila Stocha na obóz w Eisenerz było odpowiednim ruchem. Wyjawił przy tym, w jakim nastroju nasz skoczek wyjeżdżał z Austrii po swoim obozie. Poprzednik Adama Małysza na stanowisku szefa naszej federacji pochwalił przy tym ruch trenera Thomasa Thurnbichlera. To właśnie Austriak zdecydował, że Kamil Stoch powinien popracować u boku swojego pierwszego trenera Zbigniewa Klimowskiego, który udał się wraz z nim do Eisenerz. - Za to trzeba go pochwalić. Nie zamknął się tylko na swój warsztat i sam poprosił Zbigniewa Klimowskiego o pomoc. Thurnbichler uznał, że Kamil potrzebuje trenera, którego zna od dziecka, z którym stawiał pierwsze kroki w skokach i to był słusznych ruch. Tak samo było z Małyszem, który w trudnych momentach, wracał do Jana Szturca - przyznał Apoloniusz Tajner.