Piątek stał u Stocha pod znakiem liczby dwadzieścia dziewięć. Na normalnym obiekcie w Lillehammer rozegrano trzy serie i w każdej z nich Stoch był właśnie dwudziesty dziewiąty, skacząc najpierw po 88,5 metra w obu treningach, a następnie o jeden metr dalej w kwalifikacjach. Do czołówki zabrakło dużo - zwycięski Stefan Kraft, lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, uzyskał 99 metrów. W gronie naszych zawodników Stoch miał czwarty wynik - więcej punktów uzyskali Piotr Żyła, Aleksander Zniszczoł i Paweł Wąsek. Stoch wypadł lepiej niż w niedzielę w Ruce, ale i tak na jego twarzy próżno było szukać satysfakcji z progresu. W rozmowie z Eurosportem przyznał, że o ile w ciągu tygodnia czuł już, że treningi przynoszą efekt i forma stopniowo rośnie, o tyle piątkowe skoki ponownie były dla niego źródłem rozczarowania. Niepokój o Kamila Stocha. Padają słowa o końcu kariery Stoch nie krył, że liczy na lepsze skoki w sobotę, ale nie potrafił jednoznacznie stwierdzić, co poszło nie tak, że w piątek znów było gorzej niż dwa dni wcześniej. - Może tak na mnie działa adrenalina? Jestem młody, niedoświadczony, może jeszcze będę musiał popracować? - powiedział, oczywiście nie na serio, a próbując robić dobrą minę do złej gry. Komplet Polaków w konkursie Przez piątkowe kwalifikacje w Lillehammer przeszli wszyscy reprezentanci Polski - o ile w Ruce ta sztuka udała się w niedzielę tylko trójce naszych skoczków, o tyle tym razem awans wywalczyła cała piątka. W norweskiej miejscowości pierwszego dnia rywalizacja będzie toczyła się na obiekcie normalnym, a drugiego na dużym. Sobotnie zawody rozpoczną się o 16:10. Dramatyczne wyznanie Polki. Opowiedziała o swojej depresji