Kamil Stoch zdenerwowany, ale ma plan na zimę. "Chcę wygrywać i jestem w stanie to zrobić"
Kamil Stoch we wszystkich dotychczasowych konkursach Letniego Grand Prix w tym roku zawsze zajmował miejsce w "10". W Klingenthal w połowie konkursu był na najlepszej drodze do tego, by podtrzymać passę. W serii finałowej coś jednak nie wyszło i to zezłościło naszego mistrza, który chciał zakończyć udział w tym cyklu w dobrym stylu. Finalnie zajął piąte miejsce w klasyfikacji generalnej. Najwyższe z Polaków. To coś, czego nie było już dawno i to daje nadzieję na naprawdę udaną zimą w wykonaniu 38-latka, który żegna się ze skokami.

W skrócie
- Kamil Stoch po udanych startach w Letnim Grand Prix zakończył cykl na piątym miejscu, choć odczuwa niedosyt po słabszym drugim skoku w Klingenthal.
- Pomimo złości po nieudanym finale lata, Stoch dostrzega postępy i z optymizmem patrzy na sezon zimowy, chcąc jeszcze poprawić swoje wyniki.
- Zaznacza, że presja towarzyszyć będzie mu do końca kariery, ale wciąż wierzy, że może wygrywać.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Kamil Stoch po swoim skoku w pierwszej serii sobotniego konkursu Letniego Grand Prix w Klingenthal zacisnął pięść. To była taka próba, na jakiej mu zależało. Zajmował siódme miejsce i mógł przystąpić do ataku.
Tak też zrobił, ale jednak coś nie wyszło. W drugiej serii uzyskał dopiero 27. wynik i spadł na 20. pozycję. Najgorszą w tegorocznym LGP.
Kamil Stoch zły po konkursie w Klingenthal
Po konkursie Stoch miał mieszane uczucia, ale dominowała raczej złość.
Ten pierwszy skok w konkursie był zdecydowanie moim najlepszym w konkursie. W drugim poszedłem na całość, bo nie było nic do stracenia i znowu się usztywniłem zaraz za progiem. Nie było szans, by coś z tego wyciągnąć. Trochę zatem jestem zły po tym konkursie. Gdybym skoczył lepiej w drugiej serii, to teraz byłoby we mnie więcej luzu przed zimą, a tak jestem trochę zdenerwowany
- Jest w moich skokach jeszcze sporo niedociągnięć, które trzeba doszlifować. Ten pierwszy skok jednak pokazał, że potrafię dobrze skakać. Trzeba tylko znaleźć sposób na to, jak uwolnić dobre skoki. Problem jednak polega na tym, że im bardziej chcę, tym bardziej się usztywniam. Kiedy wchodzę w taki bardzo dobry stan, w który jest mi szalenie trudno wejść, to wtedy idzie bardzo dobrze - dodał.
Dawno nie było go w tym miejscu. Stoch zapowiedział, o co idzie gra
Stoch już dawno nie był w takim miejscu, jak teraz. I to cieszy. Ostatnio tak dobrze skakał chyba trzy lata temu. Niezła dyspozycja wróciła zatem w odpowiednim momencie, bo przecież to pożegnalne tournee wielkiego mistrza.
- To prawda, że dawno nie było tak dobrze. Po pierwszej serii byłem w "10", a to nie był skok najwyższych lotów. Był mocno spóźniony, ale jednak był bardzo luźny i to poleciało. Lato w moim wykonaniu było naprawdę w porządku. Skończyłem w czubie, a tego dawno nie było - cieszył się Stoch.
Nasz mistrz przyznał, że odhaczył już zakończenie kariery i to jest duże ułatwienie, ale - jak zauważył - to nie oznacza, że skacze presji.
- Tę nakładam sobie sam na siebie. To wynika z chęci oddawania dobrych skoków. I to będzie mi towarzyszyło do ostatniego skoku w karierze - przyznał.
Nie muszę chyba mówić, z jakim nastawieniem jeżdżę na zawody. Zawsze chcę wygrywać. By tak się jednak stało, to na pewno trzeba będzie skakać dużo lepiej. Ale jestem w stanie to zrobić
Stoch ma na koncie 39 zwycięstw w Pucharze Świata. Pod tym względem dzierży krajowy rekord z Adamem Małyszem. Kolejna wygrana sprawi, że będzie wówczas samotnym liderem klasyfikacji triumfów w Pucharze Świata w historii tej dyscypliny w Polsce.
Z Klingenthal - Tomasz Kalemba, Interia Sport
Zobacz również:













