Sebastian Zwiewka, INTERIA: Jak reprezentacji Polski w piłce nożnej nie idzie, to kibice pytają: "co z tymi piłkarzami?" Ja zapytam trochę inaczej. Co dzieje się z tymi polskimi skoczkami?Michał Korościel, dziennikarz Eurosportu: W styczniu byłem na dziesięciodniowym turnieju w Polsce, czyli w Szczyrku, Wiśle oraz Zakopanem. Rozmawiałem z różnymi trenerami i działaczami. Teorii jest tyle, że głowa puchnie. Najprościej powiedzieć, że cykl przygotowawczy nie poszedł tak dobrze, jak miał pójść. Pierwszy weekend sezonu w Kuusamo był słaby. Moja opinia jest taka, że wtedy wdarła się panika, poczyniono nerwowe ruchy, uznając, że trzeba coś zmienić, jeśli coś nie gra.Co było później?- Gdy robisz jeden nerwowy ruch, nagle okazuje się, że jest jeszcze gorzej. Bardziej się denerwujesz i wprowadzasz radykalne zmiany. Dochodzisz do takiej sytuacji, że w pewnym momencie już nic nie wiesz. Z wypowiedzi naszych skoczków wynika, że brakuje im spokoju oraz pewności siebie. Nie ma automatyzmu, o którym często mówią. To rodzi problem. Nie ma też młodych, którzy naciskają.A wiek?- Problem jest złożony, do tego dochodzi wspomniany przez pana wiek. Liderzy naszej kadry już młodsi nie będą. 37 lat Kamila Stocha i Piotra Żyły, to nie jest jakoś strasznie dużo, ale Adam Małysz kończył karierę w momencie, gdy miał 33 lata. Wtedy wydawało się, że jest to OK, jednak w ostatnich latach wszystko się poprzesuwało. Manuel Fettner ma 39 lat i skacze na dobrym poziomie, Simon Ammann ma 42. Szwajcar może nie skacze super, ale odnajduje się w Pucharze Świata. Wiek nie jest barierą nie do przeskoczenia, ale jest jednym z czynników, dlaczego z naszymi skoczkami obecnie jest tak, a nie inaczej. Michał Korościel: Piotr Żyła jest zupełnie nieprzewidywalny Wydawało się, że występ Piotra Żyły w mistrzostwach świata w lotach narciarskich był światełkiem w tunelu, ale po Willingen już wiemy, że raczej ten sezon można spisać na straty.- Jak Żyła dobrze skacze, to nie można mówić o światełku w tunelu, bo on jest zupełnie nieprzewidywalny. Gdyby taki Dawid Kubacki wspinał się stopień po stopniu i byłby w pierwszej dziesiątce, to moglibyśmy zacząć wspominać o światełku w tunelu. W przypadku Piotrka nie można. Pamiętajmy, że on tydzień wcześniej nie załapał się nawet do składu naszej drużynówki na konkurs w Zakopanem. Nie był w czwórce najlepszych Polaków. Po prostu jest świetnym lotnikiem. Nawet jak źle wyjdzie z progu, to skocznia jest na tyle duża, że dobrym ułożeniem się w locie potrafi nadrobić metry. Na normalnej czy dużej skoczni ma problemy. Ja już się nie napalam. W tym roku wiele razy odtrąbiłem światełko w tunelu, więc teraz jestem ostrożny. Czy Kamil Stoch zakończy karierę? "Ma co robić w życiu" Co za rok? Po tym sezonie jeden z dwójki Piotr Żyła - Kamil Stoch może powiedzieć "pas"?- Wydaje mi się, że Żyła nie powie "pas" i dojedzie nawet do Igrzysk Olimpijskich w Mediolanie, które są za dwa lata. Co do Kamila, to już takiej pewności nie mam. On jest tak poukładany, ma mocno ogarniętą i przedsiębiorczą żonę. W jego życiu jest dużo biznesów, ma co robić. Wszystko będzie zależało tylko i wyłącznie od tego, czy po sezonie zobaczy w lustrze człowieka, który będzie jeszcze w stanie walczyć o zwycięstwa. Umówmy się, Kamila nie interesuje miejsce w dziesiątce, a obecnie nawet do niej się nie łapie. Jeszcze jest jedna rzecz. Jaka? - Kamil nigdy nie mówił tego otwarcie, ale na pewno chciałby wygrać, chociaż jeszcze jeden konkurs. Obecnie z Adamem Małyszem mają po 39 zwycięstw w Pucharze Świata. Myślę, że zależy mu na wyjściu na prowadzenie. To ambitny chłopak, a takie podejście jest dobre. Sportowiec powinien słynąć z tego, że zawsze chce lepiej, więcej i dalej. Pytanie, czy nie powie sobie coś w stylu: "Dobra, dosyć już wygrałem, za rok będę miał 38 lat i wystarczy. Czas czerpać z życia pełnymi garściami". Wtedy może powiedzieć "pas". Widzi pan następców?- Nie bardzo. Następcy, o których kiedyś mówiliśmy, czyli Wolny, Stękała, Murańka, Zniszczoł, to są goście przed trzydziestką albo już po trzydziestce. Skoki można uprawiać dłużej, ale nie możemy już mówić o nich "nadzieje". Jest młody Łukaszczyk, który zdobył medal na młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich, ale on ma dopiero 16 lat. Nie wiemy, w jakim kierunku pójdzie, bo takich mistrzów świata już kilku mieliśmy. Jedni wchodzili na szczyt, a drudzy przepadali. Nie ma następców. Co z reprezentacją Polski? Czyli źle to wygląda.- Nie nakładałbym wielkiej presji na 15-latków czy 16-latków, ponieważ nie wiemy, czy w ogóle będą dalej skakać na nartach. Mogą urosnąć parę centymetrów i powstanie problem z ułożeniem się w locie lub po prostu zainteresuje ich coś zupełnie innego. Przyszłość skoków w Polsce nie wygląda zbyt różowo. Inne nacje: Austriacy, Norwegowie czy Niemcy co chwilę w ostatnich latach wypuszczali jakiegoś młokosa, który radził sobie lepiej, bądź gorzej, ale my ciągle bazujemy na tych samych nazwiskach.Formę złapał Zniszczoł.- Ostatnio skacze dużo lepiej i powtarzamy: "super, jest następca". Tylko ten następca ma już 30 lat. Wąsek ma 25 i mówimy o nim, że jest młody. Małysz w tym wieku miał na koncie między innymi zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni i mistrzostwo świata zdobyte w Lahti. Trudno nazwać ich wielkimi nadziejami.A Stoch wygrał pierwszy konkurs, jak miał 23 lata...- Dokładnie tak. To kolejny przykład.Skoczkowie obrażają się na dziennikarzy za krytykę?- Oni dobrze wiedzą, co o nich mówimy. Oczywiście nie oglądają transmisji, ale robią to ich znajomi. Szczególnie w tym sezonie często zdarza nam się ich krytykować. Mogę jednak powiedzieć, że są to mądrzy goście. Mam na myśli Kubackiego, Stocha i całą ekipę. Jeżeli bez sensu ich skrytykujesz, to potrafią być nieprzyjemni. Jeżeli jednak robisz to z klasą, a ja staram się tak robić, wtedy nie mają z tym żadnego problemu.