Kamil Stoch już w sobotę pokazał, że dobrze czuje się w Oberstdorfie. Trzykrotny mistrz olimpijski zakończył konkurs na 12. pozycji, co było najlepszym wynikiem w gronie podopiecznych Thomasa Thurnbichlera. "Miałem taki cel na dziś, żeby latać powyżej 200 metrów, a jak już skoczyłem ponad 220 metrów, to cytując mojego kolegę Stefana Hulę, byłem przeszczęśliwy. O to chodzi w lotach, żeby czerpać radość z tego, że jest się jak najdłużej w powietrzu" - mówił później w rozmowie z Eurosportem. Stoch dobrą formę potwierdził także w niedzielę. W kwalifikacjach uzyskał 209,5 m, co dało mu 12. miejsce i pewny awans, a w pierwszej serii konkursowej poszybował jeszcze dalej. Lot na 219 m dawał mu dziesiątą pozycję, która była dobrym punktem wyjścia do ataku na jeszcze wyższą lokatę. W drugiej serii 36-latek skoczył 2,5 m dalej i ostatecznie był 11., dzięki czemu wyrównał swój najlepszy wynik w sezonie. Kamil Stoch nie krył radości. "Gesty i skoki mówią same za siebie" Po zawodach Stoch w wywiadzie dla Eurosportu potwierdził, że w Oberstdorfie cieszył się skokami, co zresztą było widać po jego próbach - polski mistrz wyglądał na szczęśliwego, a na jego twarzy zawitał uśmiech. "To, co pokazuję oraz gesty i same skoki mówią same za siebie" - przyznał. I jak dodał, będzie dobrze wspominał weekend na skoczni mamuciej. Trzykrotnego mistrza olimpijskiego zapytano o to, czy jego występy w Oberstdorfie można uznać za "zalążek stabilizacji". W odpowiedzi Stoch zauważył, że już w Sapporo prezentował się przyzwoicie. "Wiadomo, wyniki wynikami, ale skoki były bardzo zbliżone do tych tutaj. A tutaj wszystkie skoki były na podobnym poziomie. Chcę to dalej kontynuować i zobaczymy, może przy odrobinie szczęścia kolejny konkurs zakończy się jeszcze przyjemniej" - stwierdził. Kolejna odsłona rywalizacji w Pucharze Świata odbędzie się w fińskim Lahti. Tam odbędą się trzy konkursy - dwa indywidualne (w piątek i w niedzielę) oraz zawody drużynowe w sobotę. Ależ upadek Dawida Kubackiego, trener przeciera oczy. "Dawno czegoś takiego nie widziałem"