Póki co na pierwszoplanową postać w naszej reprezentacji wyłania się Dawid Kubacki, który w letniej Grand Prix prezentował się ze znakomitej strony. Kubacki zupełnie zdominował zmagania na igielicie, bowiem wystartował w pięciu z dziewięciu konkursów cyklu i wszystkie wygrał. Tyle tylko, że forma z lata nie zawsze przekłada się na właściwy sezon, o czym wie m.in. Maciej Kot. Latem formą nie błyszczał Kamil Stoch, ale kto jak kto, ale najbardziej utytułowany polski skoczek w historii doskonale wie, kiedy trzeba wstrzelić się z formą. Ekspertom i kibicom pozostaje mieć nadzieję, że ciężka praca, wykonana pod wodzą trenera Stefana Horngachera, będzie widoczna już podczas konkursów w Wiśle. Docelowo najlepsze skakanie ma przyjść w lutym, kiedy to w Pjongczangu odbędą się zimowe igrzyska olimpijskie. Stoch jest już skoczkiem ze wszech miar spełnionym. Poza najcenniejszymi krążkami IO, gwiazdor z Zęba dwukrotnie zdobywał złoto mistrzostw świata, wygrał Turniej Czterech Skoczni oraz triumfował w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, zgarniając Kryształową Kulą. Okazuje się, że 30-latkowi wcale nie brakuje motywacji i niewykluczone, że dotrwa do następnych igrzysk, w 2022 roku w Pekinie. "Nie wiem, chcę skakać jak najdłużej. (...) Im dłużej będę mógł skakać na bardzo wysokim poziomie, tym więcej radości dla mnie. Nie chcę jednak czynić żadnych założeń i składać deklaracji" - mówi Stoch w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Czy jest możliwe, że Polak pójdzie w ślady Japończyka Noriakiego Kasaiego, który mimo 45-lat na karku, nadal skacze i imponuje formą? "Przecież ja mam dopiero 30 lat. Niektórzy w tym wieku dopiero zaczynają odnosić sukcesy" - błyskotliwie odpowiedział Stoch na łamach "PS". Art