O tym, że Kamil Stoch powinien mieć swój własny sztab, mówiło się od lat. Tyle że nasz znakomity skoczek ciągle podkreślał, że on dobrze czuje się w grupie i nie chciałby mieć trenera tylko dla siebie. Teraz jednak coś w nim pękło. Nie ma się jednak czemu dziwić. Zanotował najsłabszy sezon od 14 lat. Owszem wiek może zrobił swoje, choć Stoch wcale tym tego nie tłumaczył. Zakopane miało dość "Sylwestra Marzeń". Doszło do rewolucji Koszmarne dwa sezony Kamila Stocha u Thomasa Thurnbichlera. Mistrz wziął sprawy w swoje ręce On czuł, że wciąż może skakać na wysokim poziomie. W końcu jest jednym z najlepszych zawodników w historii i nie zapomniał, jak to robić. Problemy Stocha zaczęły się jeszcze za kadencji trenera Michala Doleżala. Z nim jednak osiągnął wiele. Przede wszystkim potrafił wskakiwać na podium Pucharu Świata. Kiedy Polski Związek Narciarski rozstawał się z "Dodem", to właśnie nasz mistrz był jednym z tych, którzy najbardziej wściekali się na decyzję związku. Padały mocne słowa. Do naszej kadry przyszedł Thomas Thurnbichler, ale Austriak chyba od początku nie miał pomysłu na Stocha. Tak naprawdę im dłużej nasz mistrz z nim pracował, tym gorzej to wyglądało. W ciągu dwóch sezonów Stoch ani razu nie wskoczył na podium PŚ. Był blisko wywalczenia medalu mistrzostw świata w Planicy, ale jednak do niego trochę zabrakło. Wraz z każdym tygodniem pracy z Austriakiem było widać narastającą u Stocha frustrację. W końcu 36-latek nie wytrzymał. Czując, że w skokach nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Podobno jeszcze przed wyjazdem na urlop miał poinformować Polski Związek Narciarski, żeby nie szykowali dla niego miejsca w kadrze, bo ma zamiar trenować indywidualnie. Potem ruszył na wypoczynek, a w międzyczasie z funkcji asystenta Stefana Horngachera w kadrze Niemiec zrezygnował Doleżal. Teraz wygląda na to, że to nie był przypadek. Pisaliśmy o tym, że Czech jest wiązany z Polską i jest możliwe, że zajmie się w grupą najbardziej doświadczonych skoczków. Teraz stało się jasne, że będzie indywidualnym trenerem Stocha, choć to nie zostało jeszcze ogłoszone. Dla Thurnbichlera to nie jest z pewnością łatwa sytuacja. Jeden z najlepszych skoczków w historii zrezygnował z pracy z Austriakiem, co z pewnością jest podważeniem tego, co robił przez ostatnie dwa lata w naszej kadrze. Zresztą na zakończenie sezonu w Planicy dał do zrozumienia, że nie ma już zaufania do Thurnbichlera, mówiąc: