Kamil Stoch wpadł w wyraźny dołek, z którego na razie nie zdołał się wydostać. Jeszcze w czasie Turnieju Czterech Skoczni wydawało się, że forma naszego skoczka narciarskiego zwyżkuje. Wszak w czasie niemiecko-austriackiego cyklu Kamil Stoch nie wypadł z czołowej dziesiątki zawodów. Później zajął także siódme miejsce w konkursie Pucharu Świata na Wielkiej Krokwi w Zakopanem, a podczas pierwszych zawodów w Sapporo otarł się o podium, zajmując czwarte miejsce. W ostatnich, trzecich zawodach na Okurayamie oglądaliśmy pierwszy, lekko niepokojący objaw możliwej obniżki formy naszego reprezentanta, gdy Kamil Stoch kończył rywalizację na 23. lokacie. Sam zainteresowany uspokajał jednak sytuację, mówiąc, że jego skoki wcale nie były takie złe i powinny pozwolić mu zająć wyższą pozycję. Polak kolejny raz jednak nie miał szczęścia do warunków, które uniemożliwiły mu walki o lepszą lokatę. I choć na skoczni "mamuciej" w Bad Mittendorf Kamil Stoch znów nie zachwycił swoim występem, chyba nikt nie spodziewał się tego, co stało się w niedzielę w Willingen na słynnej skoczni Muehlenkopfschanze. Nasz 35-letni skoczek narciarski nie zdołał przebrnąć przez kwalifikacje, zajmując w nich pechową 51. lokatę. Po tej bolesnej wpadce sztab szkoleniowy polskich skoczków wraz z samym zawodnikiem podjęli decyzję o tym, by Kamil Stoch odpuścił sobie zawody Pucharu Świata w Lake Placid. Jak się okazuje, taka opcja była rozważana jeszcze przed niedzielną rywalizacją w Willingen. Skoki narciarskie. Kamil Stoch wycofany z Pucharu Świata. Thomas Thurnbichler o polskim skoczku "Już przed zawodami rozmawialiśmy o tym, że jest taka możliwość. Kamil miał jednak powalczyć jeszcze na skoczni i sam tego chciał. Po konkursie podjęta została decyzja, że na razie Stoch zostanie w domu. Będzie odpoczywał, a gdy będzie w pełni świeży mentalnie i fizycznie, ponownie rozpoczniemy cały proces" - powiedział trener polskich skoczków narciarskich Thomas Thurnbichler w rozmowie z portalem Skijumping.pl. Jak zaznaczył, ze swoim podopiecznym próbował już wszystkiego, a teraz najlepsza dla Kamila Stocha będzie chwila oddechu. "W niedzielę próbowaliśmy innego podejścia. Kiedy masz problemy, musisz coś zrobić. Gdy coś nie działa, musisz skupić się na czym innym. Właśnie tego próbowaliśmy. To nie działało" - przyznał trener Thomas Thurnbichler. "Po tym, jak spróbowaliśmy wszystkiego, najlepszym krokiem jest zrobienie tej przerwy, zrelaksowanie się i wyczyszczenie głowy, by potem znów rozpocząć pracę" - dodał. Stwierdził przy tym, że Kamil Stoch nie boryka się z jednym problemem. Czasem trudność sprawia mu dobranie pozycji najazdowej, innym razem wybicie lub faza przejściowa lotu. Wszystkie te błędy są jednak ze sobą powiązane. Sytuację, w jakiej znalazł się Kamil Stoch skomentował na łamach portalu Sport.pl prezes Polskiego Związku Narciarskiego - Adam Małysz. "Na razie potrzebny jest reset głowy. I prawdopodobnie końcem tygodnia skocznia. Jest kilka opcji, może nawet Kamil będzie trenował ze Zbigniewem Klimowskim. To przecież jego pierwszy trener" - powiedział nasz były skoczek narciarski. Pod nieobecność Kamila Stocha kadra polskich skoczków narciarskich uda się do Stanów Zjednoczonych na zawody Pucharu Świata w Lake Placid w składzie: Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Aleksander Zniszczoł, Paweł Wąsek, Tomasz Pilch, Jan Habdas.