O świętowaniu sukcesu - Sezon był bardzo udany. Pod koniec czułem, że dopiero się rozpędzam. Żałowałem, że się kończy, ale z drugiej strony mam żonę i ona ucieszyła się, że wreszcie będę w domu. Nie można żyć tylko skokami. Ta motywacja i chęć, które są we mnie zostanie na następny sezon. Zaskoczyło mnie powitanie w Zębie. Było bardzo przyjemnie. Nie spodziewałem się, że tylu ludzi przyjdzie. Nie spodziewałem się też, że będzie tylu polityków. Kondycja do tego jest potrzebna jeszcze większa niż do skoków. Jest bardziej intensywnie i męcząco. - Na zawodach wiem czego się spodziewać. To dla mnie nowa sytuacja. Wymaga ode mnie większego skupienia i poświęcenia. Jutro spotkam się w Złotych Tarasach z kibicami. Ci, którzy nie widzieli nas na konkursach będą mieli okazje nas poznać i zrobić zdjęcie. I przede wszystkim wspomóc Szymona, który upadł na skoczni. Niedawno obudził się ze śpiączki. Chcemy mu pomóc w powrocie do zdrowia. - Na razie nie odczuwam "Stochomanii". Myślę, że nie będzie takiej manii jak z Adamem Małyszem. On sobie zasłużył, żeby być uwielbiany. Nic nie dzieje się dwa razy. O trenerze Łukaszu Kruczku - Po co zmieniać coś, co funkcjonuje. Każda osoba w sztabie jest ważna, nie tylko trener Kruczek. Cały czas idziemy do przodu. Mam duże zaufanie do niego, zresztą nie tylko ja, ale i pozostali zawodnicy. Ufamy jego metodom treningowym, które jak widać się sprawdzają. Od kilku lat współpracujemy, trener ma plan przygotowany dla każdego. Nie miałem obaw, że odejdzie. W głębi duszy wiedziałem, że nas nie opuści. Z drugiej strony, gdyby chciał odejść też bym zrozumiał, że chce podjąć nowe wyzwanie i rozwijać się. O igrzyskach w Krakowie i skoczni na Stadionie Narodowym - Niewiele rzeczy rozumiem, o wielu nie wiem, więc nie chcę komentować. Nie znam całej polityki, która jest wokół tego. Wiem, że są plusy i minusy. Powstaną nowe obiekty, będzie dofinansowanie młodzieży, bo przecież politycy sami nie wystąpią. Może powstaną nowe drogi, ale ktoś za to będzie musiał zapłacić. - Co do skoków w Warszawie, to Sven Hannawald powiedział już, że to nie jest najlepszy pomysł. Zgadzam się z nim. Przede wszystkim byłyby ogromne koszty zorganizowania takiej imprezy, a obiekt byłby bardzo mały. Skacząc 60 metrów nie ma żadnej zabawy. Zamiast przerabiać stadion Narodowy, lepiej dołożyć kilka milionów i zbudować skocznie mamucią. O Rosji - Nigdy nie miałem nic do Rosji. W Soczi pierwszy raz odwiedziłem ten kraj. Uważam, że sama organizacja igrzysk stała na bardzo wysokim poziomie. Miałem zapewnione wszystko, co trzeba było. Organizatorzy i wolontariusze stanęli na wysokości zadania. O rywalach - Nie ma zmiany pokolenia. Gregor Schlierenzauer przecież jest młodszy ode mnie. Nie da się cały czas wygrywać i skakać na 100 procent możliwości. Gregor ma najwięcej wygranych w Pucharze Świata. Bardzo go szanuję i cenię. Życzę mu jak najlepiej. W tym sezonie skakał trochę słabiej, był szósty w klasyfikacji generalnej, zdobył medal w drużynie, więc nie można mówić, że był w kryzysie. - Ściskałem kciuki za Noriakiego Kasaiego. Jest bardzo sympatycznym zawodnikiem. Należy mu się szacunek, że pomimo takiego wieku dalej skacze. Śmiano się z niego, że powinien iść na emeryturę, a on cały czas jest w czołówce. Niech próbują mnie pokonać. Dalej będę robił swoje. Nie czuję wypalenia, nie chcę osiąść na laurach, czuję, że mogę skakać jeszcze lepiej i czerpać z tego jeszcze większą radość. O nowych kombinezonach - Są uwagi do nowych kombinezonów. Nie zapatrujemy się na to pozytywnie. Lepiej nie iść w tę stronę. Wniosą dużo negatywnego do skoków. Gdyby trzeba było w nich skakać, doszłoby do wielu manipulacji i oszustw. O marzeniach - Chcę zrobić kurs szybowniczy. Jak będę miał trochę czasu i nikt już nie będzie na mnie patrzył, to wtedy to zrobię. Notował: Krzysztof Oliwa